To nie mogło skończyć się inaczej, choć na początku przeżyliśmy chwile strachu, gdy trochę rozkojarzona Radwańska przegrała swoje podanie i było 3:1 dla Paragwajki. Ale niepewność trwała krótko i okazało się, że de los Rios (105. WTA) nie ma argumentów, by zagrozić tenisistce rozstawionej z nr. 12, gdy ta gra już tak dobrze, jak potrafi.
Pięć razy z rzędu paryskiego turnieju nie wygrał nikt. Rafael Nadal może być pierwszy, choć droga do tego jeszcze daleka. Hiszpan przegrał wprawdzie z Rogerem Federerem niedawny finał w Madrycie na korcie ziemnym, ale to za mało, by uznać Szwajcara za faworyta. Tym bardziej że coraz gorzej znosi pytania o przyczyny porażek, bo przez lata wyjaśniał, na czym polega jego przewaga nad resztą świata.
Federer płakał po finałowej porażce z Nadalem w Australii, płakał po przegranej z Novakiem Djokoviciem w Miami. Widać wyraźnie, że po ubiegłorocznej przegranej w finale Wimbledonu zatrzęsła się pod nim ziemia. Kiedy stracił przodownictwo w rankingu ATP, zaczął się nowy etap w jego życiu – czas pytań i wątpliwości. Dotychczas Szwajcar nie prosił o pomoc, nie zaangażował trenera, nie chodzi do psychologa, choć w tenisowych pismach pełno jest porad tego rodzaju. Chce wypłynąć na powierzchnię sam, ale idzie mu ciężko. Jeśli najpierw w Paryżu i kilka tygodni później w Wimbledonie znowu się rozpłacze, może to oznaczać, że władzy absolutnej już nie odzyska.
Pocieszające dla Szwajcara jest tylko jedno: w jego połówce turniejowej drabinki nie ma Andy’ego Murraya, z którym przegrał cztery ostatnie mecze. Ale czerwonego dywanu oczywiście też nie będzie – w drodze do finału Djoković może być problemem niewiele mniejszym niż Murray. „Nie myślę o swojej karierze w kategoriach tego roku czy nawet następnego. Chcę grać do igrzysk w Londynie, a może jeszcze dłużej, chcę, by moje dziecko zapamiętało, jak grałem” – mówił Szwajcar w Paryżu. To jest poważna i długofalowa deklaracja, bo dziecko ma się urodzić w lipcu. Wczoraj Federer wygrał z Hiszpanem Alberto Martinem 6:4, 6:3, 6:2.
Na pytanie, co może sprawić, że Nadal nie wygra piąty raz, większość tenisowych magów odpowiada: kontuzja. Ale ten refren słychać od lat, a rzeczywistość się nie zmienia. Andre Agassi (będzie w Paryżu na dziesięciolecie triumfu swojego i Steffi Graf), powiedział o Nadalu: „Ten chłopak wystawia czeki, których jego organizm nie będzie w stanie spłacić”. To nietrafiona prognoza. Przez pięć lat Hiszpan nie wpuścił do obiegu żadnego czeku bez pokrycia. Wprost przeciwnie – może bez ryzyka wypisywać coraz wyższe sumy. Wczoraj pokonał Brazylijczyka Marcosa Daniela 7:5, 6:4, 6:3.