Wiele emocji, mnóstwo energii

Zwycięstwo Franceski Schiavone, piąty tytuł Rafaela Nadala

Publikacja: 07.06.2010 03:57

Rafael Nadal: – Gratuluję Robinowi i dziękuję jej wysokości królowej Zofii, że zechciała mi dziś kib

Rafael Nadal: – Gratuluję Robinowi i dziękuję jej wysokości królowej Zofii, że zechciała mi dziś kibicować

Foto: AP

Trudno było uwierzyć w słodki smak zemsty Rafaela Nadala na Robinie Soderlingu, widząc płaczącego Hiszpana po zwycięskim finale (6:4, 6:2, 6:4). Ów trwający co najmniej minutę szloch był dowodem na to, jak wiele emocji włożył tenisista z Majorki w ten mecz i jak bardzo mu zależało na wygranej, która dała mu piąty sukces w Paryżu i powrót na pierwsze miejsce w światowym rankingu.

Rok temu Nadal przegrał z Soderlingiem w czwartej rundzie. Został wręcz zmiażdżony przez mocarnego Szweda na kortach, na których nigdy jeszcze nie poniósł porażki. Mając to wszystko w pamięci, łatwiej zrozumieć łzy Hiszpana. Byłoby ich więcej, gdyby Nadal musiał na swój sukces pracować dłużej, gdyby Soderling walczył, tak jak potrafi.

Szwed jednak tego dnia nie był w stanie zaleźć za skórę Nadalowi. Jak miał to zrobić, skoro jego dwa podstawowe żądła – serwis i forhend – pracowały na pół mocy. Hiszpan nie musiał więc wcale dokonywać cudów. Przebijał piłkę z charakterystyczną dla siebie siłą i rotacją, czekając na błędy rywala. Szwed nie sprawiał mu pod tym względem zawodu. Tylko chwilami grał tak jak przed rokiem albo kilka dni wcześniej w pojedynku z Rogerem Federerem.

– Gratuluję Robinowi kolejnego bardzo dobrego występu na Roland Garros – mówił Nadal tuż po dekoracji. – Dziękuję jej wysokości królowej Zofii, że zechciała mi dziś kibicować.

Soderling nie dawał po sobie poznać, że jest rozczarowany.

Reklama
Reklama

– Jeśli Rafa będzie grał tak jak dziś, zwycięży jeszcze niejeden raz w Paryżu – powiedział Szwed. Nie ma co ukrywać, że finałowy mecz mężczyzn nie dostarczył widzom na korcie centralnym wrażeń, jakich oczekiwali.

Kobiecy pojedynek o główną nagrodę (po 1 mln 120 tysięcy euro dla mistrza i mistrzyni Roland Garros) był pod tym względem o niebo lepszy. Przede wszystkim za sprawą 29-letniej Włoszki Franceski Schiavone, która przeciw Australijce Samancie Stosur zagrała jak natchniona.

Imponujące było zwłaszcza to, że zwyciężczyni nie miała ani jednej chwili słabości. Zdawało się, że musi wreszcie zacząć popełniać błędy. Wszak zmienność wydarzeń na korcie jest bardzo charakterystyczna dla kobiecego tenisa. Liczyli na to głównie Australijczycy, ale się nie doczekali.

Nawet gdy Stosur zrywała się do walki, gdy zaczynała grać z taką determinacją, jaką demonstrowała w zwycięskich meczach z Justine Henin, Sereną Williams i Jeleną Janković, to Schiavone zawsze była gotowa oddać cios. Odrabiała straty, nie dając rywalce nawet cienia nadziei i odnosząc pewne zwycięstwo 6:4, 7:6.

To pierwszy sukces reprezentantki Włoch w turnieju wielkoszlemowym. Nic dziwnego, że Schiavone kolejny raz namiętnie ucałowała kort , a potem wzruszająco cieszyła się ze zwycięstwa. Wydawało się, że wyładniała w ciągu tych kilku minut, które upłynęły od końca meczu do uroczystej dekoracji. Puchar imienia Suzanne Lenglen Włoszka przytulała do piersi jak nowo narodzone dziecko.

– Podczas meczu czułam, że mam w sobie mnóstwo energii. Wciąż więcej i więcej. Nabierałam przekonania, że to jest moja chwila i że nie mogę tej okazji zmarnować. Nie przejmowałam się niczym, po prostu grałam w swoim stylu – opowiadała Schiavone dziennikarzom.

Reklama
Reklama

Pokonana Samantha Stosur ma jeszcze szanse na wielkoszlemowe zwycięstwa. Po wyznaniu, jakie zrobiła w jednym z wywiadów przed finałem, będziemy jej kibicować. Powiedziała mianowicie, że jej dziadek jest Polakiem. – Spora grupa tenisistek i tenisistów Australii ma polskie korzenie – dodała. Zapytana, dlaczego nigdy wcześniej o tym nie mówiła, odparła, że nikt się tym nie interesował.

[ramka][srodtytul]FINAŁY[/srodtytul]

[b]• Kobiety:[/b] F. Schiavone (Włochy, 17) – S. Stosur (Australia, 7) 6:4, 7:6 (7-2).

[b]• Mężczyźni:[/b] R. Nadal (Hiszpania, 2) – R. Soderling (Szwecja, 5) 6:4, 6:2, 6:4

[b]• Debel mężczyzn:[/b] D. Nestor, N. Zimonjić (Kanada, Serbia, 2) – L. Dlouhy, L. Paes (Czechy, Indie, 3) 7:5, 6:2.

[b]• Juniorzy:[/b] A. Velotti (Argentyna) – A. Collarini (USA) 6:4, 7:5.

Reklama
Reklama

[b]• Juniorki:[/b] E. Switolina (Ukraina) – O. Jabeur (Tunezja) 6:2, 7:5.[/ramka]

Trudno było uwierzyć w słodki smak zemsty Rafaela Nadala na Robinie Soderlingu, widząc płaczącego Hiszpana po zwycięskim finale (6:4, 6:2, 6:4). Ów trwający co najmniej minutę szloch był dowodem na to, jak wiele emocji włożył tenisista z Majorki w ten mecz i jak bardzo mu zależało na wygranej, która dała mu piąty sukces w Paryżu i powrót na pierwsze miejsce w światowym rankingu.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Tenis
Iga Świątek pisze historię. W sobotę zagra w wielkim finale Wimbledonu
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Tenis
Huragan Iga. Świątek po raz pierwszy w półfinale Wimbledonu, w czwartek zagra z mistrzynią olimpijską
Tenis
Wimbledon. Iga Świątek już w ćwierćfinale, teraz na jej drodze Ludmiła Samsonowa
Tenis
Wimbledon. Piękna historia Kamila Majchrzaka dobiegła końca, w poniedziałek gra Iga Świątek
Tenis
Wimbledon. Iga Świątek poprawi wynik z ubiegłego roku, jest już w czwartej rundzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama