Kolejny finał Polaków, kolejny przegrany, lecz marzenia o starcie w Masters wciąż są aktualne. Porażka z Bobem i Mikiem Bryanami, najlepszą parą świata, to żaden wstyd. Głównym zyskiem z Pekinu pozostanie oprócz punktów rankingowych wygrana z drugą parą świata Daniel Nestor – Nenad Zimonjić.
Polscy debliści, jak wszyscy najlepsi, jadą teraz do Szanghaju, na wielki turniej z cyklu Masters (3,24 mln dol.) i tam, jako para rozstawiona z nr. 6, mają w pierwszej rundzie wolny los. Ich gonitwa za miejscem w pierwszej ósemce świata będzie trwała długo: z Chin przeniosą się do Wiednia, Walencji i paryskiej hali Bercy.
W Szanghaju w eliminacjach dobrze grał Łukasz Kubot, wygrał z Czechem Lukasem Dlouhym 6:7 (6-8), 6:4, 6:2 i Chińczykiem Zhe Li 6:2, 4:6, 7:6 (9-7). W pierwszej rundzie turnieju głównego przeszkoda jest jednak bardzo wysoka, dosłownie i w przenośni – to Amerykanin John Isner (206 cm wzrostu). W tym sezonie już z Polakiem wygrał. Na zwycięzcę czeka Roger Federer.
Tenisowy tydzień zakończyło zwycięstwo Rafaela Nadala w Tokio (finał z Gaelem Monfilsem 6:1, 7:5), ale w Pekinie deszcz przesunął na poniedziałek finały Novaka Djokovica z Davidem Ferrerem i Karoliny Woźniackiej z Wierą Zwonariową.
Nowa duńska liderka rankingu WTA może grać spokojnie. Nie potwierdziły się informacje, że podrażniona Serena Williams przyjedzie do Linzu odebrać stracony tron. W sobotę na treningu Amerykanka poczuła ból w stopie i za radą lekarzy kontynuuje leczenie.