Rz: Kiedy rano wstaje pani z łóżka i patrzy w lustro, widzi pani liderkę rankingu WTA?
Karolina Woźniacka:
Nic nie widzę. Wiem tylko, że to będzie dla mnie ciężki dzień. Wstaję o 6.15, o ósmej muszę być na korcie. A zdecydowanie nie jestem rannym ptaszkiem.
Ale coś się zmieniło w pani życiu, kiedy została pani pierwszą tenisistką świata?
Wszystko się zmieniło. Na korcie zawsze jestem teraz faworytką, a moje rywalki nie mają nic do stracenia. Jeśli przegrają, zawsze mogą powiedzieć, że przegrały z numerem 1, nic wielkiego się nie stało. A ja muszę wszystko robić na 100 procent.