Finał kobiecy trwał 57 minut, nie zadowolił tych, którzy zapłacili 185 funtów za miejsce na korcie centralnym – sytuację uratowali debliści, którzy grali po Serenie i Simonie przez pięć godzin i zapewnili dobre wykorzystanie biletu.
Jednak było warto oglądać Halep w meczu życia. Rumunka miała plan, wykonała go perfekcyjnie, w wielu wymianach kazała publiczności zrywać się z krzesełek i podziwiać swe niezwykłe umiejętności. Wynik 6:2, 6:2 wskazuje, że napięcie nie zawsze sięgało szczytów, ale przegrywającą była przecież Serena Williams, mimo dojrzałego wieku, macierzyństwa i unikania startów w turniejach na trawie, wciąż wnosząca na kort aurę wielkości i ciągłe zagrożenie eksplozją tenisowej mocy.