Nawet jeśli Richard Gasquet miał wygrać w Montpellier po raz trzeci, bo to jego niemal domowy turniej (pochodzi z niedalekiego Beziers), to Francuzi szykowali się na interesujący, długi mecz, bo mają do Janowicza słabość.
Siła wyższa – wyszło inaczej. Polak błyskawicznie przegrał 12. kolejnych piłek, czyli trzy gemy, siadł ciężko na ławeczce z miną świadczącą o kłopotach. Poprosił o pomoc medyczną, ale konsultacja wiele nie dała. Raz jeszcze wyszedł na kort, zepsuł następne dwie piłki i podszedł do rywala z wyciągniętą dłonią. Koniec spotkania. Zegar mierzący czas meczu pokazywał ósmą minutę.
Widzom decyzja się nie spodobała, Janowicz usłyszał kilka gwizdów i buczenie, ale gdy smętny schodził z kortu z napisem Languedoc-Rousillon (turniej reklamuje cały region południa Francji), były też i brawa.