Jak ocenia pan poziom sportowy zakończonego w niedzielę turnieju?
Bardzo wysoko. W męskim tenisie różnice w poziomie gry zawodników nie są aż tak duże jak np. w tenisie damskim. Zwycięzca naszego turnieju Stefano Travaglia z Włoch notowany na 95. miejscu listy ATP wygrał niedawno ze swoim rodakiem Fabio Fogninim, a ten ostatni jest przecież tegorocznym triumfatorem turnieju w Monte Carlo, a więc zawodów kategorii ATP Tour Masters 1000. Czyniąc takie porównania można by się więc licytować jak wysoki był poziom gry w Sopocie. Oczywiście też patrząc z innej strony można podać przykład Kamila Majchrzaka notowanego na setnym miejscu listy ATP i rozstawionego u nas z nr 2, który przegrał w swym pierwszym meczu (w drugiej rundzie) z Jeremym Jahnem z Niemiec notowanym na 428 miejscu listy ATP. Kamil doznał porażki, ale jego przeciwnik zagrał na poziomie trzydziestego miejsca na świecie. Było więc sporo zaskoczeń w turniejowej drabince, ale to chyba piękne. Obejrzeliśmy bardzo dużo meczów trzy-setowych i tie-breaki w trzecich setach co się rzadko zdarza. Mieliśmy szczęście do takich spotkań. Było naprawdę ciekawie.