Nieoficjalna nazwa nowego turnieju ATP w Stambule brzmiała „Federer Open". Wszystko nad Bosforem toczyło się wokół przyjazdu szwajcarskiego mistrza, który zrewanżował się gospodarzom: odwiedzał zabytki miasta, chwalił urok Turcji i wygrał finał z Pablo Cuevasem.
Urugwajczyk mówił, że gra z Rogerem w Garanti Koza Arena „to jak walka z rywalem w jego rodzinnym mieście". Był to sukces nr 85 w karierze Federera (na 128 finałów) i zwycięstwo nr 200 na ceglanej mączce.
Rolę gwiazdorską, ale nie tak intensywną, miał też Andy Murray w Monachium. Szkot też jej sprostał, choć korty ziemne to nie jest jego ulubione miejsce pracy. W sobotę ze względu na piątkowy deszcz musiał grać, jak wszyscy półfinaliści, dwa mecze. Początek niedzielnego finału Murraya z Philippem Kohlschreiberem też znacznie się opóźnił z powodu opadów, a jak zaczęli, to w środku pierwszego seta znów nastąpiła przerwa.
W Estoril najwyżej rozstawiony Feliciano Lopez odpadł szybko, lecz skład finału w portugalskim kurorcie mógł się podobać: grali Nick Kyrgios (pierwszy raz w finale turnieju ATP) i Richard Gasquet, lepszy okazał się Francuz.
Dwa nieduże turnieje kobiece w Pradze i Marrakeszu zakończyły się zwycięstwami Czeszki Karoliny Pliskovej i Ukrainki Eliny Switoliny. Panie zakończyły rywalizację już w sobotę, gdyż tego samego dnia ruszył turniej z cyklu WTA Premier Mandatory w Magicznym Pudełku w Madrycie.
Turniej jest obowiązkowy, więc frekwencja dopisała, do nr. 16. ranking WTA i rozstawienie są identyczne. Simona Halep (2.), Eugenie Bouchard (6.) i Andżelika Kerber (12.) już odpadły, ale Serena Williams (1.) i Maria Szarapowa (3.) przemknęły w niedzielę pierwszą rundę po mistrzowsku.
Agnieszka Radwańska pokonała w sobotę 6:4, 6:3 Larę Arruabarrenę (97. WTA), w poniedziałek o 11.00 w drugiej rundzie zmierzy się z Casey Dallacquą (44. WTA), której też powinna dać radę. W 1/8 finału Polka może zagrać z Karoliną Woźniacką, dziś piątą rakietą świata – to mógłby być rzetelny test obecnej mocy Agnieszki na kortach ziemnych.