Reklama
Rozwiń

Kareta asów stanęła

Roger Federer, Novak Djoković, Rafael Nadal i Andy Murray – czy ten kwartet odchodzi w przeszłość?

Aktualizacja: 23.06.2015 22:19 Publikacja: 23.06.2015 20:59

Djoković, Nadal, Murray i Federer z 38 wielkoszlemowych turniejów ostatnich dziesięciu lat wygrali 3

Djoković, Nadal, Murray i Federer z 38 wielkoszlemowych turniejów ostatnich dziesięciu lat wygrali 34. Tylko Juan Martin del Potro (US Open 2009), Marin Cilić (US Open 2014) i Stan Wawrinka (Australian Open 2014 i Roland Garros 2015) wyrwali coś dla siebie

Foto: AFP

W maju 29-letni Nadal pierwszy raz od dekady spadł poniżej piątej pozycji w rankingu ATP, a Federer ma 34 lata. Przed 28-letnimi Djokoviciem i Murrayem jeszcze kilka dobrych sezonów, ale można już zapytać, z kim będą walczyć w wielkoszlemowych finałach za rok, dwa i trzy.

Nie będą to raczej 30-letni Stan Wawrinka i Tomas Berdych, którym w ostatnich sezonach okazjonalnie zdarzało się awansować do grona czterech najlepszych.

Średnia wieku czołowej dziesiątki jest dość wysoka – 29 lat. Zaniża ją niespełna 25-letni Milos Raonic, który w maju wspiął się na czwarte miejsce listy. Pobyt w elicie skróciła operacja, której musiał się poddać, ale to właśnie jego nazwisko – obok Bułgara Grigora Dimitrowa – wymieniane jest najczęściej, gdy mowa o następcach obecnych mistrzów. Postępy Kanadyjczyka chwali m.in. John McEnroe, lider rankingu ATP w latach 1981–1985, podoba mu się, że młody zawodnik podchodzi do tenisa bardzo poważnie i ciężko trenuje, by grać lepiej.

Federer z Bułgarii

Zdaniem Wojciecha Fibaka – finalisty turnieju Masters 1976 – Raonic nie ma takiego talentu jak Dimitrow, ale nadrabia to konkretnymi argumentami: świetnym serwisem i forhendem, a także wyjątkowo profesjonalnym podejściem do pracy. Musi jednak poprawić wolej i zwłaszcza bekhend, bo dzisiaj tenisista nie może mieć słabych stron.

– Z kolei Dimitrow jest w swojej grze bardzo podobny do Federera, jednak wciąż nieregularny, co widać w każdym punkcie, gemie, secie i meczu. Zagrywa trudne piłki, a psuje proste, zupełnie jak młody Roger – wylicza Fibak w rozmowie z „Rz".

Niespełna rok temu Dimitrow – nazywany zresztą kiedyś Baby Federerem – był już klasyfikowany w czołowej dziesiątce ATP. To m.in. efekt trzech tytułów zdobytych na trzech różnych nawierzchniach. Później zrobił sobie przerwę w marszu na szczyt, ale zdaniem specjalistów odpoczynek potrwa krótko i niebawem Bułgar osiągnie to, co zamierza. Bilans jego oficjalnych meczów ze Szwajcarem (0-3) może się wkrótce zmienić. Na razie Dimitrow wygrał z Federerem tylko pokazówkę w nowojorskiej Madison Square Garden.

W grudniu 26 lat skończy Japończyk Kei Nishikori. Numer 5 w rankingu ATP i aktualny wicemistrz gry na kortach ziemnych (za Djokoviciem), jeśli wierzyć opinii Amerykanina Jima Couriera wygłoszonej przed rozpoczęciem Roland Garros. Courier raczej wie, co mówi – wygrywał w Paryżu w latach 1991 i 1992.

Dziecko Sony

Nishikori to wojownik, który musi się przeciwstawić dominującej dziś siłowej grze – 178 cm wzrostu nie ułatwia życia we współczesnym tenisie. Mimo to w ubiegłym roku Japończyk – dziecko firmy Sony i tenisowych akademii z Florydy – wygrał cztery turnieje, w bieżącym – dwa. Wierzą w niego Japonia i trener Michael Chang, który wie, jak pokonywać wyższych od siebie. Może Kei spełni wszystkie te oczekiwania. A może jego miejsce w czołowej piątce zajmie mający 193 cm wzrostu Nick Kyrgios. 20-letni Australijczyk przebił się do czołówki podczas zeszłorocznego Wimbledonu, gdzie pokonał Richarda Gasqueta i Nadala, by odpaść dopiero w ćwierćfinale po porażce z Raonicem. Od tamtego czasu awansował o ponad 100 pozycji – na miejsce 30.

– Gra bardzo niekonwencjonalnie, nie porusza się jak tenisista, raczej jak koszykarz. To czystej wody talent, do tego niesamowicie waleczny – podkreśla Fibak.

W górę idzie też 22-letni Austriak Dominic Thiem. Na przezwisko „Dominator", którym chwali się na oficjalnym profilu ATP, musi jeszcze popracować, ale pierwszy krok – finał zeszłorocznego turnieju w Kitzbuehel – został postawiony. Thiem, podobnie jak Dimitrow, popisuje się jednoręcznym bekhendem, jakiego nie powstydziłby się Federer.

Nauczył się tego uderzenia pod okiem Guenthera Bresnika – trenera, który przez krótki czas pracował z Borisem Beckerem.

Ernests z fantazją

Do grona pretendentów można dodać jeszcze dwóch utalentowanych Australijczyków – 23-letniego Bernarda Tomica i 19-letniego Thanasiego Kokkinakisa – oraz Ernestsa Gulbisa, choć tu należy postawić duży znak zapytania – nie tylko dlatego, że Łotysz ma już 27 lat, ale przede wszystkim dlatego, że nie jest dostatecznie skupiony na grze w tenisa. Imię nadane przez arcybogatego ojca na cześć Hemingwaya zobowiązuje do odrobiny lekkomyślności.

– Trzeba też wspomnieć o Jerzym Janowiczu, który ma potencjał na pierwszą piątkę. Widzę w nim rasowego sportowca, jest świetnie zbudowany, ma znakomitą koordynację i potężne uderzenia, a do tego czuje piłkę. Jednak przeszkadzają mu trudna mentalność i brak profesjonalizmu. Inteligentny, bojowy, ale nie ma pozytywnego nastawienia, nie jest skłonny do słuchania i treningowej katorgi. A mógłby wygrać i Wimbledon, i US Open – uważa Fibak.

Możliwe, że wszystkie powyższe prognozy się nie sprawdzą, a tenis w najbliższych latach zawojuje ktoś inny. Ostatnio statystycy odnotowali nazwiska czterech nastolatków w pierwszej setce rankingu. Obok Kokkinakisa znaleźli się w niej: Chorwat Borna Corić, Koreańczyk Hyeon Chung i reprezentujący Niemcy Alexander Zverev. Corić ma już na koncie zwycięstwa nad Nadalem, Murrayem i znajduje się o krok od czołowej pięćdziesiątki. Dobra pozycja do startu w dorosłe tenisowe życie.

Poprzednio obecność aż czterech nastolatków w szerokiej czołówce odnotowano w 2008 roku, gdy w gronie 100 najlepszych znaleźli się Argentyńczyk Juan Martin del Potro, Chorwat Marin Cilić, Gulbis i Amerykanin Donald Young. Wszyscy – poza tym ostatnim – pozostali w ekstraklasie na dłużej, choć żaden nie spełnił nadziei do końca. Gulbis trwonił talent na balangach, Young nie wykorzystywał hojnie przyznawanych dzikich kart.

Del Potro i Cilić wygrali wprawdzie turnieje wielkoszlemowe (obaj US Open), ale przegrywali też z kontuzjami. Chorwat będzie wkrótce bronił w Nowym Jorku zdobytego w ubiegłym roku tytułu i wtedy się przekonamy, ile jest wart, natomiast del Potro po kolejnej operacji nadgarstka walczy o powrót na kort i na razie optymistycznych sygnałów nie widać. Kolejny rok poszedł na straty.

Wiele wskazuje na to, że spece od marketingu będą musieli znaleźć dla tenisa nową lokomotywę i jeszcze nie wiadomo, kto nią pojedzie do sławy i pieniędzy.

Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Tenis
Iga Świątek wzięła na siebie zbyt wielki ciężar. Nie miała jeszcze tak trudnego sezonu
Tenis
Joao Fonseca jak Jannik Sinner. Nowa siła w męskim tenisie
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku