W półfinale Porsche Tennis Grand Prix Agnieszka Radwańska przegrała 4:6, 2:6 z Niemką Laurą Siegemund, sklasyfikowaną na 71. miejscu w rankingu WTA. Pomimo porażki Polka wciąż jest drugą tenisistką rankingu WTA.
– Każda porażka jest inna, jedna boli mniej, inna bardziej. Raz może zdecydować jedna piłka, kiedy indziej rywalka gra po prostu za dobrze. Właśnie tak było w tym półfinale. Laura nie miała nic do stracenia, więc mogła bardzo ryzykować. Ryzykowała i trafiała.
Początkowo nic nie wskazywało na to, że po raz trzeci Polka zatrzyma się w półfinale tego turnieju. Wygrała aż trzy z pierwszych czterech gemów, ale potem, niestety, tylko trzy z następnych 14. Aż do końca nie potrafiła odnaleźć rytmu, a na dodatek, ku uciesze kompletu publiczności, ginęła od własnej broni.
28-letnia Siegemund popisywała się dokładnymi skrótami i zagraniami, po których piłka mijała atakującą rywalkę. Do wielu piłek kierowanych w narożniki kortu Radwańska w ogóle nie startowała.
– Można powiedzieć, że miałam dziś kłopoty z poruszaniem się, ale to nie jest tak, że między grą dwóch tenisistek nie ma żadnego związku. Laura często zaskakiwała mnie kierunkami uderzeń, nie wiedziałam, w którą stronę biec, a potem już nie miało to sensu, bo było za późno – wyjaśniła Polka.