Trudno powiedzieć, że był to dla trzeciej tenisistki świata udany początek sezonu, raczej szczęśliwy. Radwańska obroniła trzy meczbole. W takich kłopotach w starciu ze 103. zawodniczką rankingu WTA znaleźć się nie powinna. Pojedynek trwał prawie 2,5 godziny, wysoka (186 cm), mocno uderzająca Chinka była o krok od sensacji.
Radwańska broni w Shenzhen tytułu i warto wiedzieć, że ten turniej w tym roku jest o wiele lepiej obsadzony, niż był wówczas, gdy zwyciężała. Kolejną przeciwniczką będzie Sorana Cirstea (78 WTA). Polka i Rumunka grały już siedem razy i pięciokrotnie zwyciężała Radwańska (ostatni raz w 2014 roku w Dausze).
Polka rozstawiona jest z nr 1, grają w tym turnieju również m.in. Simona Halep (nr 2) oraz Johanna Konta. Przed wielkoszlemowym Australian Open (początek 16 stycznia) Radwańska ma jeszcze w planach występ w Sydney.
Większość zawodniczek z czołowej dziesiątki światowego rankingu jest już w Australii lub Nowej Zelandii. Broniąca pozycji nr 1 Andżelika Kerber gra w Brisbane, podobnie jak Dominika Cibulkova, Garbine Muguruza, Karolina Pliskova i Swietłana Kuzniecowa. Siostry Serena i Venus Williams na rozgrzewkę przed Melbourne wybrały Auckland.
W ubiegłym roku sezon zaczął się dla Radwańskiej bardzo dobrze, po sukcesie w Shenzhen dotarła aż do półfinału Australian Open, gdzie przegrała z Sereną Williams. Trener Tomasz Wiktorowski w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" mówił, że strategicznym celem dla jego podopiecznej jest wciąż wygranie turnieju wielkoszlemowego, ale nie ma w tej sprawie przesadnego ciśnienia.