Serena Williams od lat stara się dogonić i wyprzedzić Margaret Court w liczbie wielkoszlemowych zwycięstw (Australijka ma ich 24, Amerykanka – 23). Coraz więcej wskazuje, że jej się to nie uda, ale królewski tytuł w Paryżu już zdobyła.
Serena rozegrała w poniedziałek swój mecz w pierwszej sesji wieczornej w historii paryskiego turnieju (początek o 21.00). Dotychczas spotkania przerywano z powodu zapadających ciemności około 22.00.
Amerykanka wygrała z Rumunką Iriną-Camelią Begu i została nazwana „Królową Nocy", ale z trybun nikt jej koronacji nie widział, bowiem do 9 czerwca z powodu koronawirusa obowiązuje w Paryżu godzina policyjna. Media zastanawiały się nawet, czy ludzie wyjdą ze stadionu bez protestów, ale Francuzi okazali się rzadkim u nich zdyscyplinowaniem i poszli do domów jakby to było ich bezdyskusyjnym obowiązkiem.
Najbardziej gorącym tematem jest wycofanie się z turnieju Naomi Osaki, która w trosce o swe zdrowie psychiczne odmówiła udziału w obowiązkowych konferencjach prasowych.
W poniedziałek późnym wieczorem nowy szef Francuskiej Federacji Tenisowej Gilles Moretton odczytał dziennikarzom oświadczenie, w którym zapewnił, że troska o błogostan graczy jest jego podstawowym celem, życzył Osace zdrowia i wyraził nadzieję na spotkanie w przyszłym roku.