Oskar Kwiatkowski mistrzem, Aleksandra Król z brązem. Snowboardziści długo czekali, ale było warto

Oskar Kwiatkowski został mistrzem świata, a Aleksandra Król zdobyła brąz w slalomie gigancie równoległym. To największe sukcesy w historii polskiego snowboardu.

Publikacja: 20.02.2023 03:00

Oskar Kwiatkowski – pierwszy polski mistrz świata w snowboardzie alpejskim

Oskar Kwiatkowski – pierwszy polski mistrz świata w snowboardzie alpejskim

Foto: PAP/EPA

Zdarzało się już, że wielka radość była blisko, że liczyliśmy setne części sekundy, choćby wówczas, gdy o medal olimpijski walczyła Jagna Marczułajtis, czwarta w Salt Lake City (2002), ale takiej niedzieli w polskim snowboardzie jeszcze nie było.

Najpierw świetnie pojechała Król, która w wyścigu o trzecie miejsce pokonała Włoszkę Lucię Dalmasso aż o ponad dwie sekundy (złoto zdobyła Japonka Tsubaki Miki po finałowym zwycięstwie nad Danielą Ulbing z Austrii). Kilka minut później na starcie finału stanął Kwiatkowski i po zaciętym wyścigu wygrał ze Szwajcarem Dario Caviezelem.

Sukcesy w Bakuriani (Gruzja) potwierdziły dobrą formę, którą oboje prezentują od początku zimy. Kwiatkowski już dwa razy w tym sezonie wygrywał zawody Pucharu Świata w slalomie gigancie równoległym. Ostatnio triumfował w kanadyjskim Blue Mountain na trzy tygodnie przed rozpoczęciem mistrzostw świata i został liderem klasyfikacji generalnej. W tamtych zawodach niewiele do podium zabrakło Król, która była czwarta i tę samą pozycję zajmuje w klasyfikacji generalnej slalomu giganta równoległego.

Czytaj więcej

Sztuczny śnieg i zielone łąki. Najlepsi alpejczycy nie kryją niepokoju

Nie są debiutantami – Król ma 32 lata, Kwiatkowski 26. W rozmowie z TVP Sport pani Aleksandra wspominała, że kiedyś nie było dostępu do najlepszego sprzętu, bo producenci rezerwowali go dla światowej elity, a Polacy byli kopciuszkami. Istniał wprawdzie Polski Związek Snowboardu, ale głośniej niż o sukcesach było o konfliktach wewnątrz tej organizacji. W 2014 roku snowboardziści dołączyli do Polskiego Związku Narciarskiego, gdzie o pieniądze łatwiej, choć wtedy więcej mówiło się o skoczkach i Justynie Kowalczyk.

Ale nawet bez wielkiego wsparcia najlepsza polska zawodniczka była w stanie osiągać wartościowe wyniki. Kilka tygodni przed igrzyskami w Pekinie wygrała zawody PŚ w Simonhoehe i do Chin jechała, licząc na medal. Zajęła dobre ósme miejsce, wraz ze Zbigniewem Bródką była chorążym polskiej reprezentacji. O jedną pozycję wyżej w Pekinie był Kwiatkowski.

Snowboardziści są traktowani coraz poważniej. Mają pieniądze na zagraniczne zgrupowania, bo w Polsce praktycznie nie mogą trenować. Stoki w naszych górach są za miękkie, a w zawodach PŚ startuje się na bardzo twardych trasach.

Przed sezonem Kwiatkowski po sześciu latach zmienił sprzęt, a ten, na którym startuje, jest z najwyższej półki. Do sztabu reprezentacji (w kadrze jest też siostra Oskara, Olimpia) dołączył słoweński serwismen Tadej Trdina, którego Król nie może się nachwalić.

W przypadku obojga polskich medalistów o tym, że trenują snowboard, zadecydował zbieg okoliczności. Aleksandra Król zaczęła od jeżdżenia na nartach z rodzicami. Miała siedem lat i chciała spróbować tego, co starszy o dziesięć lat brat. Na szczęście właściciel pensjonatu w Austrii miał córkę w tym samym wieku i deskę można było pożyczyć.

Jeszcze więcej zbiegów okoliczności było w karierze Kwiatkowskiego, który nie przebrnął kwalifikacji do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Trener zapamiętał jednak, że chłopak miał dobre wyniki na testach równowagi i wielką pasję do sportu. Wziął numer telefonu do jego ojca. Kilka miesięcy później przypomniał sobie chłopaka, a że w szkole właśnie zwolniło się miejsce, to zadzwonił do państwa Kwiatkowskich i tak to się zaczęło.

Oboje medaliści mieli też kontuzje, które mogły zahamować albo nawet zakończyć ich kariery. Pani Aleksandra złamała nogę podczas zawodów szkolnych na źle przygotowanej trasie. Chodziła w gipsie, kość zespolono jej śrubami i straciła cały sezon. Oskar Kwiatkowski kilka lat temu ucierpiał w wypadku samochodowym. Auto, które prowadził, wpadło w poślizg i zderzyło się z autobusem. Diagnoza: pęknięta obręcz biodrowa, pęknięcie kręgosłupa w dwóch miejscach oraz złamane żebra, brzmiała dramatycznie, na szczęście obyło się bez operacji.

Teraz oboje wierzą, że wszystko, co najlepsze jeszcze przed nimi. Do igrzysk olimpijskich zostały trzy lata i na pewno pojadą tam z jasnym celem.

Zdarzało się już, że wielka radość była blisko, że liczyliśmy setne części sekundy, choćby wówczas, gdy o medal olimpijski walczyła Jagna Marczułajtis, czwarta w Salt Lake City (2002), ale takiej niedzieli w polskim snowboardzie jeszcze nie było.

Najpierw świetnie pojechała Król, która w wyścigu o trzecie miejsce pokonała Włoszkę Lucię Dalmasso aż o ponad dwie sekundy (złoto zdobyła Japonka Tsubaki Miki po finałowym zwycięstwie nad Danielą Ulbing z Austrii). Kilka minut później na starcie finału stanął Kwiatkowski i po zaciętym wyścigu wygrał ze Szwajcarem Dario Caviezelem.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sporty zimowe
Dlaczego Rudolf Rohaczek został zwolniony, ale pozostanie legendą
Sporty zimowe
Nie żyje Konstantin Kołcow. Policja ujawniła okoliczności śmierci partnera Aryny Sabalenki
Sporty zimowe
Puchar Świata w narciarstwie alpejskim. Slalomem po ósmy kryształ
Sporty zimowe
Łyżwiarstwo szybkie. Polacy powalczą o medale mistrzostw świata
Sporty zimowe
Kamila Walijewa wraca przed sąd. Łyżwiarze czekają na medale wywalczone w Pekinie
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił