– Wciąż mam z jazdy na nartach mnóstwo radości, kocham to, co robię, ale moje ciało nie zniesie kolejnych czterech lat. Jestem dumna z reprezentowania swojego kraju i z tego, że odchodzę z medalem na szyi – mówiła wyraźnie wzruszona Lindsey Vonn po swoim ostatnim zjeździe olimpijskim.
W swojej koronnej dyscyplinie 33-letnia Amerykanka nie zdobyła jednak złota. Musiała uznać wyższość nie tylko Sofii Goggii, a także Norweżki Ragnhild Mowinckel, która tylko dwukrotnie stawała na podium w zawodach Pucharu Świata.
Vonn została najstarszą zawodniczką, jaka sięgnęła w narciarstwie alpejskim po medal, żadna kobieta nie ma też dwóch krążków olimpijskich zdobytych w zjeździe, ale z pewnością Amerykanka chciała więcej. Chociaż brąz przyjęła z wdziękiem i pokorą.
Vonn nie zdobyła drugiego złotego medalu, którego tak bardzo pragnęła. Była najlepsza w zjeździe osiem lat temu w Vancouver. Nie dostała szansy obrony tytułu w Soczi, gdyż była kontuzjowana.
Później przyszły kolejne kontuzje. – Znam chyba każdego lekarza w USA, mogę wam pomóc umówić się z dowolnym – żartowała Amerykanka w Pjongczangu.