W roku 1990 reprezentacja Anglii zagrała w półfinale mistrzostw świata. I choć Italia 1990 to nie był dobry mundial, dla Anglików pozostał najpiękniejszy po pamiętnym triumfie z lata 1966. Aż do dziś, gdy zawodnicy Garetha Southgate'a idą w Rosji śladami Gary'ego Linekera, Petera Shiltona Johna Barnesa czy Davida Platta.
„Chciałbym być teraz w domu, w Anglii, bo słyszałem, że ludzie tańczą na ulicach" – mówił trener Bobby Robson po wygranej 3:2 z Kamerunem w ćwierćfinale. Anglicy przegrywali 1:2, ale po dwóch golach Linekera z rzutów karnych wygrali po dogrywce. Tym samym stało się jasne, że 4 lipca w Turynie to oni staną do walki o finał z Niemcami. Jasne też się stało, że Robson dostanie jeszcze dwa mecze na pożegnanie się z kibicami: półfinał z RFN i finał lub mecz o trzecie miejsce.
Trener nie wytrzymał nagonki, ciągłego obrażania i tuż przed wylotem na mistrzostwa podpisał kontrakt z PSV Eindhoven. O sprawie dowiedziały się tabloidy i kilka dni przed wylotem reprezentacji na Sardynię, gdzie drużyna miała rozegrać swoje mecze grupowe, wypaliły na pierwszych stronach z tytułami o zdradzie. Jeden z brukowców krzyczał wielkimi literami, że szkoleniowiec wybrał „garnek holenderskiego złota", zamiast skupiać się na mundialu.
Robson selekcjonerem został w 1982 r., tuż po tym, jak Anglia odpadła w drugiej rundzie hiszpańskiego mundialu. Mimo iż w eliminacjach przegrał tylko jeden mecz, nie awansował na Euro '84 i podał się do dymisji, która jednak nie została przyjęta. Później były zwycięskie eliminacje do Mexico '86 i niezła gra Anglików, którzy odpadli dopiero w ćwierćfinale po słynnym meczu z Argentyną. Diego Maradona strzelił najpierw bramkę ręką, później przeprowadził najwspanialszy rajd w historii mundiali. – To nie była ręka Boga, tylko ręka łobuza. Bóg nie miał z tym nic wspólnego – komentował Robson.
Brukowce nie biorą jeńców
Na Euro '88 po trzech porażkach w grupie Anglia zajęła ostatnie miejsce i tabloidy wydały wojnę trenerowi o manierach dżentelmena. Robson zdobywał mistrzostwo Holandii z PSV, Portugalii z FC Porto, a w Hiszpanii, prowadząc Barcelonę, sięgnął po Puchar Króla i Puchar Zdobywców Pucharów. Jako jedną z najważniejszych osób w karierze wymienia go Brazylijczyk Ronaldo, a nad niezwykłością tego człowieka rozpływają się zarówno Jose Mourinho, jak i Pep Guardiola. Być może jest to jedna z ostatnich rzeczy, co do których się zgadzają. Mourinho był tłumaczem Robsona w Barcelonie, a Guardiola jednym z ulubionych piłkarzy Anglika w katalońskim klubie. – To obserwując sir Bobby'ego, zrozumiałem, że chcę zostać trenerem – mówił niedawno Guardiola.