Wygrał geniusz Mayweathera

Amerykanin wygrał przez techniczny nokaut w 10. rundzie z Anglikiem Ricky Hattonem i obronił mistrzostwo świata WBC w wadze półśredniej

Publikacja: 10.12.2007 01:38

Wygrał geniusz Mayweathera

Foto: AFP

Z jednej strony w ringu w Las Vegas stanął Hatton, 29-letni zabijaka z Manchesteru, z drugiej o rok starszy Mayweather junior, bokserski geniusz urodzony w Grand Rapids.

Hatton wygrał 43 pojedynki i zdobył cztery tytuły mistrza świata. Mayweather miał 38 zwycięstw i sześć mistrzowskich pasów zdobytych w pięciu kategoriach wagowych. W maju Amerykanin pokonał po wyrównanym pojedynku Oscara De La Hoyę, a transmisja z tego pojedynku pobiła rekordy oglądalności, padły też wszystkie rekordy finansowe.

Honorarium dla rudowłosego Hattona (minimum 15 mln dolarów) było najwyższą wypłatą jego życia. 25 mln dla Mayweathera też ma swoją wymowę, choć De La Hoya za ich ostatni pojedynek dostał prawie dwa razy tyle.

Faworytem był mieszkający w Las Vegas Mayweather. Nawet angielscy trenerzy mówili, że to brylant, podkreślali, że ma boks we krwi. Hatton nie wyglądał jednak na przestraszonego. Rwał się do bitki, a zagrzewały go tysiące angielskich kibiców na widowni kasyna MGM Grand Garden. Wśród widzów byli m.in. David Beckham, Lennox Lewis i aktorskie gwiazdy z Angeliną Jolie i Bradem Pittem na czele.

Kiedy Tom Jones śpiewał hymn angielski, w ringu nie było jeszcze obu pięściarzy. Gdy wreszcie się tam znaleźli, Hatton miał w oczach mord, a Mayweather spokój wynikający ze świadomości własnej klasy. Hatton wiedział, że walczy z najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe i jeśli wygra, to zajmie jego miejsce. W wypadku zwycięstwa realna stawała się walka z De La Hoyą na Wembley w Londynie i kolejne miliony funtów na koncie.

Początek zapowiadał brzydkie, choć pełne napięcia widowisko. Anglik rzucił się do ataku, a „Pretty Boy” (przydomek Mayweathera wziął się stąd, że nawet najcięższe walki zawsze kończył z gładką twarzą) paraliżował wszystkie próby „Hitmana”. – Nie pytajcie mnie o taktykę. Od chwili, kiedy założyłem rękawice, jest taka sama. Wszyscy chcą mnie w ringu zabić, a ja robię uniki i kontruję – mówił pochodzący z bokserskiej rodziny Amerykanin. Pierwszą rundę przegrał, dwie następne szarpał się w ustawicznych klinczach z Hattonem, ale kiedy jego błyskawiczne prawe zaczęły spadać na twarz Anglika, wątpliwości było coraz mniej.

W szóstym starciu sędzia Joe Cortez zbyt pośpiesznie ukarał Hattona ostrzeżeniem za bicie w tył głowy, ale zabijaka z Manchesteru nie wspomniał później o tym słowem. Komplementował Mayweathera, mówił o jego sprycie i szybkości, przyznał, że wyprawa do wyższej kategorii wagowej (Hatton to mistrz wagi lekkopółśredniej) była dla niego odczuwalna.Od siódmej rundy Mayweather coraz częściej kontrował lewym sierpowym z defensywy. W ósmej na szczękę Hattona spadły prawy podbródkowy i prawy prosty. Bezradność Anglika była już wyraźna.

Koniec nastąpił kilka minut później. W dziesiątym starciu Hatton rzucił się do ataku, bijąc lewy sierpowy z doskoku i nadział się na bajeczną kontrę Mayweathera. – To było zejście z linii ciosu i lewy sierpowy – skromnie oceniał swoją akcję Amerykanin. Hatton jeszcze wstał, Cortez pozwolił mu walczyć, ale kolejny lewy sierpowy Mayweathera dopełnił dzieła zniszczenia. W tym momencie na ring poleciał ręcznik z angielskiego narożnika. – Nie były to najsilniejsze ciosy, jakie zadał, ale trafił precyzyjnie – przyznał Hatton i obiecał, że jeszcze wróci.

– Ale ja już odchodzę. To koniec. Nie mam już motywacji. Zdobyłem wszystko, teraz chcę być promotorem – mówi Mayweather, ale czy można mu wierzyć? Kiedy odpocznie zapewne znów zatęskni za światłami nad ringiem, a do powrotu skłoni go propozycja, której nie można odrzucić.

Z jednej strony w ringu w Las Vegas stanął Hatton, 29-letni zabijaka z Manchesteru, z drugiej o rok starszy Mayweather junior, bokserski geniusz urodzony w Grand Rapids.

Hatton wygrał 43 pojedynki i zdobył cztery tytuły mistrza świata. Mayweather miał 38 zwycięstw i sześć mistrzowskich pasów zdobytych w pięciu kategoriach wagowych. W maju Amerykanin pokonał po wyrównanym pojedynku Oscara De La Hoyę, a transmisja z tego pojedynku pobiła rekordy oglądalności, padły też wszystkie rekordy finansowe.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni