Życie zaczyna się po czterdziestce

Andrzej Gołota wygrał zdecydowanie z Mikiem Mollo. Teraz czas na walkę o mistrzostwo świata

Aktualizacja: 21.01.2008 02:44 Publikacja: 21.01.2008 02:34

Życie zaczyna się po czterdziestce

Foto: AFP

Gołoty tym razem w nowojorskiej hali Madison Square Garden nie zjadły nerwy. Sędziowie nie mieli wątpliwości. Punktowali: 116:110, 116:112, 118-109 dla Polaka.

Ta niekończąca się historia wciąż trwa. Gołota wygrywa, przegrywa i znów wraca. Skończył 40 lat, ale nie dopiął jeszcze celu. Nie zdobył mistrzostwa świata, choć dwukrotnie był tego bliski.

Pojedynek z 27-letnim Mollo miał mu w przypadku wygranej dać kolejną, piątą już szansę wywalczenia tytułu. Gołota wiedział, że porażka zamyka ostatecznie te lekko uchylone drzwi, zdawał też sobie sprawę, że Mollo jest młodszy, szybszy i mocno bije. Polak ważył 107 kg, tak jak za swych najlepszych czasów, był znakomicie przygotowany i co najbardziej istotne, nie zablokował się psychicznie już na starcie tego pojedynku. Mollo, niższy (185 cm) i lżejszy (99 kg) próbował wprawdzie szukać swojej szansy w ataku od pierwszego gongu, ale Gołoty nie zaskoczył. Ten schowany za podwójną gardą bronił się skutecznie, nie cofał się, tylko skrócił dystans i zepchnął rywala do defensywy.

Gdyby to był ten Gołota z walk z Riddickiem Bowe’em koniec byłby szybki. Mollo to przeciętny pięściarz, bez szans na znaczącą karierę. W połowie pojedynku ciężko oddychał i słaniał się ze zmęczenia. To nie był efektowny bój, ale trzymał w napięciu do końca.

Po jednej z rund Mollo miał kłopoty, by trafić do swojego narożnika. Gołota miał inny problem – zamykające się w błyskawicznym tempie lewe oko. Później powie, że nic nie widział. Sędzia ringowy przyglądał się tej kontuzji uważnie, ale walki nie przerwał. Na szczęście dla Gołoty, który prowadził na punkty.

Wykończony fizycznie Mollo nie był już w stanie odwrócić losów tej wyniszczającej bokserskiej wojny rutyniarza z młodym byczkiem, który rwie się do sławy i wielkich pieniędzy. Gdyby w końcowej fazie tego pojedynku Gołota trafił jeszcze czysto dwa, trzy razy, Mollo nie dotrwałby do końca. Gołota wygrał 41. zawodowy pojedynek (33 przed czasem), przy sześciu porażkach i remisie. Mollo po tej walce ma 19 zwycięstw (12 przed czasem) i dwie porażki.

Teraz scenariusz jest prosty. Sławny promotor Don King będzie chciał dać kolejną szansę Gołocie, który wierzy, że stać go na zwycięstwo w walce o mistrzostwo świata. Problem w tym, że King nie ma teraz w swojej stajni żadnego z mistrzów wagi ciężkiej. Wydaje się, że najkrótsza droga prowadzi do Uzbeka Rusłana Czagajewa, mistrza organizacji WBA. Ten były mistrz świata amatorów jest, podobnie jak Mollo, znacznie niższy od Polaka, ale na tym kończą się porównania. Leworęczny Rusłan jest boksersko o niebo lepszy od Amerykanina. W starciu z Gołotą na pewno byłby faworytem.

Najszczęśliwszy w Madison Square Garden był Roy Jones Jr (39 lat). Jeden z najzdolniejszych pięściarzy w historii boksu, wygrał na punkty z Felixem „Tito” Trinidadem, inną gwiazdą sprzed lat. 35-letni Portorykańczyk był dwukrotnie liczony, w siódmej i dziesiątej rundzie, a sędziowie punktowali: 117:109, 116:110, 116:110 – wszyscy dla Jonesa. – Nie mogę uwierzyć, że wytrzymał 12 rund – mówił z szacunkiem o rywalu Roy Jones Jr., były mistrz w czterech kategoriach wagowych (średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej). Dla Trinidada, który najlepsze walki toczył w wadze półśredniej i junior średniej, Jones był zbyt silny i szybki.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora j.pindera@rp.pl

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?