Oscar de la Hoya ma 35 lat, zdobywał mistrzowskie pasy w sześciu kategoriach wagowych, zarobił fortunę. Nawet ostatni przegrany pojedynek z Floydem Mayweatherem Jr. przyniósł mu ponad 50 mln dolarów. Tyle nie dostawali nawet Mike Tyson i Evander Holyfield.
De la Hoya chce w tym roku stoczyć trzy walki i zakończyć karierę. Najważniejszy ma być rewanż z Mayweatherem, 20 września w Las Vegas. W grudniu być może zmierzy się z niepokonanym Portorykańczykiem Miguelem Coto. Wcześniej sprawdzi formę z 31-letnim Forbesem, byłym mistrzem świata organizacji IBF w kategorii super piórkowej. Dla Oscara, który był też mistrzem wagi średniej, taki rywal nie przedstawia większego zagrożenia. Potwierdzają to notowania bukmacherów. „Golden Boy” jest zdecydowanym faworytem (17:1). Walka zostanie rozegrana w kategorii półśredniej.
Steve Forbes, urodzony w Portland mieszkaniec Las Vegas, nie ma nokautującego ciosu. Z 33 wygranych pojedynków tylko dziewięć rozstrzygnął przed czasem. Przegrał pięć razy, ale nikt go jeszcze nie znokautował.
– Będę pierwszym, który to zrobi – obiecuje de la Hoya (38 zwycięstw, 30 przed czasem, 5 porażek). Na razie ma minimalną nadwagę, ale to nie jest problem. W tej wadze odnosił największe sukcesy, toczył spektakularne, przegrane w kontrowersyjnych okolicznościach boje z Feliksem „Tito” Trinidadem i Shane’em Mosleyem.
Do najdroższej walki w historii zawodowego boksu przygotowywał go wyjątkowo Freddy Roach, ale teraz znów w jego narożniku będzie stał ojciec Mayweathera juniora Floyd Mayweather senior. Z nim czuje się najlepiej, z nim też będzie się przygotowywał do rewanżu z Floydem.Na stadionie piłkarskim w Carson City, gdzie czasami grywa David Beckham z LA Galaxy, jest 27 tys. miejsc, na razie sprzedano 24 tys. biletów.