Pierwszy mecz na igrzyskach to niewiadoma. Cztery lata temu w Atenach Polacy rozbili w godzinę Serbię i Czarnogórę, mistrzów olimpijskich z Sydney. Ale później nie było już tak pięknie, choć awans do ćwierćfinału był sukcesem. Teraz rywal jest teoretycznie słabszy, bo Niemcy jeszcze nic wielkiego nie osiągnęli. Mają jednak dobrych siatkarzy, solidnego trenera i nic do stracenia. Jeśli nie wyjdą z grupy, nikt nie będzie miał do nich pretensji.
A Polacy mają świadomość, że sukcesem będzie tylko medal. Grupowe porażki przyjęte zostaną jak katastrofa. Taka jest cena popularności. Pełne hale, kilkumilionowa oglądalność w telewizji nie pozwolą się im ukryć w olimpijskim cieniu.
Niemcy mają kilku bardzo dobrych graczy, na czele z Jochenem Schoepsem i Stefanem Hubnerem. Ten pierwszy gra w Iskrze Odincowo, drugi w Sisley Treviso. Schoeps zdobywa najwięcej punktów, a Hubner najlepiej blokuje. W sezonie 2006/07 uznany został za najlepszego blokującego ligi włoskiej, a to o czymś świadczy. A Schoeps, gdy jego były klub VfB Friedrichshafen wygrywał Ligę Mistrzów w Moskwie, został uznany za MVP Final Four. Nic dziwnego, że kupiło go zaraz bogate Odincowo.
Centralną postacią w tej drużynie jest jednak trener Stelian Moculescu. Kiedyś wybitny gracz, który po igrzyskach w Monachium (1972) nie chciał wracać do Rumunii i poprosił o azyl w RFN. Teraz ma drużynę, która gra, jak on chce.
Świat się zmienia
Czytaj to co naprawdę ma znaczenie
już za 99 zł rocznie
SUBSKRYBUJ
Hubner pytany o mecz z Polakami podkreśla mocne strony drużyny Raula Lozano, ale od razu dodaje, że odnosi się to do zespołu, który zdobył srebrny medal mistrzostw świata. – Teraz gracie słabiej, ale możliwości macie wciąż ogromne. Nie myślimy o medalu, ale liczymy na awans do ćwierćfinału. To byłby dla nas wielki sukces – mówi skromnie Hubner. Jego trener zapewne liczy na więcej. Niemcy potrafią wygrywać z silnymi. Serbię pokonali w Moskwie podczas mistrzostw Europy i w Izmirze, gdzie walczyli o olimpijski awans. Ale nie potrafią wygrywać ze słabszymi. W Moskwie pokonali ich Holendrzy, a w Izmirze Finowie. Przepustki do Pekinu wywalczyli ostatecznie w Düsseldorfie, wyprzedzając Hiszpanię (mistrz Europy) i Kubę.
Polacy zapewne rozpoczną niedzielne spotkanie w składzie z Pawłem Zagumnym (rozegranie), Wlazłym (atak), Sebastianem Świderskim i Winiarskim (przyjęcie), Danielem Plińskim i Łukaszem Kadziewiczem (środkowi bloku) oraz Krzysztofem Ignaczakiem (libero). W każdej jednak chwili mogą ich zmienić: Paweł Woicki, Piotr Gruszka, Marcin Wika i Krzysztof Gierczyński oraz Wojciech Grzyb.