Reklama

Rodzynek z Krakowa

Jako notoryczny sympatyk futbolu staram się przekonywać czytelników do tego sportu i z przykrością sobie uświadamiam, że z każdym kolejnym tygodniem mam coraz mniej argumentów.

Aktualizacja: 14.09.2008 21:40 Publikacja: 14.09.2008 21:36

O meczach reprezentacji, dla dobra ogółu,już nie wspomnę. Ale wrócili na boiska piłkarze ligowi,a wraz z nimi wszystkie bolączki ekstraklasy. Byłem na meczu Legii z Arką, czyli drużyny trzeciej z drugą. Pozycje obydwu klubów w tabeli w każdej normalnej lidze dawałyby gwarancje wysokiego poziomu emocji i na boisku, i na trybunach.

U nas dwie czołowe drużyny grały na poziomie końca drugiej Bundesligi, a garstka widzów (ok. 4 tys.) nie była zainteresowana meczem, tylko ubliżaniem właścicielowi klubu,nawet po bramkach zdobywanych przez Legię. Nie wiem, na czym polega ta gra i komu zależy na wykurzeniu ITI z Legii. Wiem, że gdyby nie Mariusz Walter, dziś Legia grałaby być może z Turem Turek i Kmitą Zabierzów.

A przykre doświadczenia, jakie dziś ma Walter z Legią, są wskazówką dla każdego, kto ewentualnie chciałby klub od niego odkupić. Nie warto,bo można stracić i narazić się na niezasłużone inwektywy. Kibice źle pojmujący miłość do Legii mogą doprowadzić klub do upadku.

Arka przegrała pierwszy raz w tym sezonie. Polonia Warszawa odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu. 20-letni Daniel Mąka, wychowanek Agrykoli, strzelił w Bytomiu trzy bramki w ciągu 23 minut, a przebywał na boisku niewiele ponad pół godziny. Mąka wyróżniał się jeszcze w drugoligowej Polonii, a w meczu z Wisłą tak kilka razy „zakręcił” doświadczonym Cleberem, że przyjemnie było patrzeć. Nie brakuje takich jak on, tylko trzeba dać im szansę,odsuwając powoli piłkarzy przereklamowanych. Między innymi takich jak Krzysztof Gajtkowski, którego miejsce Mąka zajął. Jeśli Maciej Iwański będzie grał jak do tej pory, powinien zacząć dopłacać Legii, która kupiła go z Lubina za ponad 2 miliony złotych. Ten, kto wydał tyle pieniędzy, może spodziewać się zarzutów o niegospodarność.

Strategia niemal wszystkich polskich drużyn jest tak prosta jak linia metra w Warszawie, więc informację o tym, że trenerzy oglądają na wideo mecze swoich przeciwników, można potraktować jak żart.

Reklama
Reklama

Większość bramek pada z przypadku, po błędach wynikających z kiepskiej techniki(czołowemu strzelcowi ligi, Chinyamie z Legii, piłka odbija się na 3 metry) lub braku wyobraźni taktycznej. Efektem tych braków jest niestabilność formy. Polonia Bytom wygrywa z Lechią 4:1 i przegrywa z Polonią Warszawa 0:4. Śląsk zwycięża 4:0 Odrę i ulega Polonii w stolicy 0:3. Takich przykładów jest więcej. Na szczęście zdarzają się raz na kilka kolejek takie mecze jak Lecha z Wisłą. Jeśli piszemy czasem o trenerach, których obecności w ogóle się nie odczuwa, warto przy tej okazji podkreślić, że drużyny prowadzone przez Franciszka Smudę zawsze wychodziły na boisko po to, żeby wygrać. Maciej Skorża to przy Smudzie na razie prymus wyższej uczelni, który jeszcze boi się wszystkiego, czego nie nauczył się z książek.

Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama