Tak przynajmniej wynika z tabeli. Za Piastem jest Górnik, który ma swój plan pięcioletni, i trenera też miał mieć na lata, ale jak wiadomo – nie wyszło. Ryszarda Wieczorka zastąpił Henryk Kasperczak i na tym zmiany się skończyły. Obrońcy, jak robili błędy, tak robią, najbardziej bojaźliwy atak ligi też nie nabrał jak dotąd odwagi.
Ciekawe, czy Henryk Kasperczak ciągle jest wśród kandydatów do zajęcia miejsca Leo Beenhakkera, gdyby Holendrowi powinęła się noga z Czechami i Słowacją, czy już nie?
Zwolennicy uzdrawiania drużyn przez wymianę trenerów zwykle są niestali w uczuciach. Przedwczoraj wzywali do wymiany Beenhakkera na Kasperczaka albo Czesława Michniewicza, wczoraj na Macieja Skorżę, dziś pewnie na Jana Urbana, bo przecież został z Legią nowym liderem. Tego samego Urbana, którego niektórzy chcieli zwalniać na początku sezonu, gdy jego piłkarze grali tak, jakby ktoś im spętał nogi.
Górnik z Kasperczakiem pewnie w końcu zacznie zwyciężać, a przynajmniej strzelać bramki – na razie robi to raz na miesiąc – ale jeśli ma odnosić sukcesy, to oprócz cierpliwych szefów potrzebuje też nowych piłkarzy. Klub z Zabrza stał się w pewnym sensie zakładnikiem własnych planów. Wprawdzie sponsor mistrzostwo zapowiedział na 2012 rok, ale jest rozliczany z tych słów już teraz.
Przez to patrzenie w przyszłość jakoś uszło uwadze, że Górnik ma dziś całkiem przeciętny skład, a ciągłe dyskusje o planie 2012 rozhartowują piłkarzy, którzy są w kadrze Górnika tu i teraz.