Znakomity pojedynek w Las Vegas

Filipińczyk Manny Pacquiao zdeklasował w Las Vegas Oscara De la Hoyę i sprawił, że ten nie wyszedł do dziewiątej rundy.

Aktualizacja: 08.12.2008 02:11 Publikacja: 07.12.2008 12:11

Oscar de la Hoya (z lewej) i Manny Pacquiao

Oscar de la Hoya (z lewej) i Manny Pacquiao

Foto: AFP

29-letni Pacquiao zdecydował się na z pozoru szaleńczy krok. Jeszcze w marcu tego roku był mistrzem świata kategorii superpiórkowej, w czerwcu wywalczył tytuł w wadze lekkiej, a teraz odważył się stanąć do pojedynku w półśredniej. Był 10 centymetrów niższy od De La Hoi, miał o kilkanaście centymetrów mniejszy zasięg ramion.

Ale to De La Hoya, który kilka lat temu był mistrzem wagi średniej, musiał zbijać wagę. I na tym opierał swoją taktykę trener Filipińczyka Freddie Roach. Znał on doskonale Oscara, gdyż to on przygotowywał go do najdroższej walki w historii boksu z Floydem Mayweatherem juniorem. De La Hoya mimo porażki zarobił wtedy ponad 50 milionów dolarów. Roach wiedział, że „Złoty Chłopak” źle znosi ciosy na korpus i może mieć problemy z szybkością.

Jego przewidywania okazały się trafne. Pojedynek od początku przebiegał pod dyktando znakomicie dysponowanego Pacquiao. Raz jeszcze okazało się, że słynna maksyma Angelo Dundee’ego (trener Muhammada Alego) mówiąca, że „dobry, duży bokser zawsze pokona małego, dobrego boksera”, nie sprawdza się, gdy walczy ktoś taki jak Pacquiao, uważany za najlepszego pięściarza bez podziału na kategorie wagowe.

Kilkanaście tysięcy ludzi w MGM Grand Garden Arena (zyski ze sprzedaży biletów wyniosły 17 mln USD) patrzyło z niedowierzaniem na to, co dzieje się w ringu. 35-letni De La Hoya był cieniem pięściarza, który w ubiegłym roku stoczył wspaniały, wyrównany pojedynek z Mayweatherem. Wyszedł do ringu usztywniony, bez pomysłu na walkę i z minuty na minutę był coraz bardziej sfrustrowany. „Pacman” był dla niego nieuchwytny. Walczący z odwrotnej pozycji czterokrotny mistrz świata bawił się z Oscarem jak kot z myszą.

Od czwartej rundy sytuacja Oscara była już fatalna. W piątym starciu dostał straszne lanie, a w siódmym było jasne, że to już koniec. Tony Weeks, sędzia ringowy tego pojedynku, wahał się, czy nie przerwać walki. De La Hoya nie widział już prawie nic na lewe oko, nie odpowiadał na ciosy rywala. W zawodowej i amatorskiej karierze nikt go tak nie upokorzył. Mały Filipińczyk (dziesięć lat temu był mistrzem świata w wadze muszej) robił z prezesem i właścicielem Golden Boy Promotions, co chciał.

– Zobaczycie, to nie będzie taniec z gwiazdami, jak szydzą zazdrośnicy. To będzie walka, która przejdzie do historii – zapewniali Richard Schaefer, szwajcarski bankowiec, który dba o rozwój imperium Oscara, oraz Bob Arum, były nowojorski adwokat, kiedyś promotor „Złotego Chłopca”, a dziś Manny’ego Pacquiao. Nie mieli racji. To był taniec, ale tylko z jedną gwiazdą. – Z takim mistrzem można przegrać. Był lepszy – powie później o Filipińczyku pokonany rywal. Przyzna też, że miał gorszy dzień, że serce chciało walczyć, ale ciało odmawiało posłuszeństwa.

Po ósmej rundzie De La Hoya nie wyszedł do walki. Pacquiao wygrał więc zgodnie z regułami przez techniczny nokaut w dziewiątym starciu. – Zwyciężyła młodość i świeżość – ocenił krótko to, co się stało w Las Vegas Freddie Roach.

A De La Hoya na pytanie Larry’ego Merchanta ze stacji telewizyjnej HBO, czy po tej porażce przejdzie na sportową emeryturę, odpowiedział z zadumą: – Zobaczymy, co przyniesie nowy dzień.

Pacquiao potwierdził, że szybkość odegrała w tym pojedynku kluczową rolę. – Kontrolowałem przebieg walki od początku do końca, zadałem mu wiele ciężkich ciosów – tłumaczył najpopularniejszy Filipińczyk. Zapytany, czy teraz spotka się z Anglikiem Ricky Hattonem, odparł skromnie, że to nie on podejmuje takie decyzje.

A Michael Buffer, najsłynniejszy z ringowych zapowiadaczy ogłaszając sensacyjny werdykt, zaczął od słów: „Nowa karta w historii boksu... Manny Pacquiao”. I tym razem nie przesadził.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mail=j.pindera@rp.pl]j.pindera@rp.pl[/mail]

Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta