Wawrzyniak nie wydawał się do tej pory typem obrońcy, bez którego nie można sobie wyobrazić drużyny z ambicjami. W tym samym czasie, kiedy Leo Beenhakker powoływał go do kadry, Jan Urban nie widział dla niego miejsca w pierwszej jedenastce Legii. I nie wzbudzało to większych emocji. Każdy z trenerów widział w nim coś innego, na tym polega relatywizm futbolu.
Teraz się okazało, że Grecy zobaczyli w Wawrzyniaku jeszcze więcej. Trzeba się z tego cieszyć. Kwota transferu wydaje się zawyżona? To już problem Panathinaikosu. Można przyjąć, że to był również polski sukces w biznesie: tych, którzy uczestniczyli w negocjacjach ze strony Legii. Wytargowanie miliona euro za obrońcę w czasach kryzysu to osiągnięcie warte odnotowania. Teraz Legia może te pieniądze przeznaczyć na wykupienie Jacka Krzynówka z Wolfsburga – i to dopiero byłby piętrowy interes, po którym pozycja dyrektora sportowego Legii Mirosława Trzeciaka wreszcie by wzrosła.
Ja osobiście nie dałbym za Warzyniaka nawet połowy tej sumy, i to wcale nie dlatego, że trudno mi ją sobie wyobrazić. Nawet nie wiem, na czym może polegać interes Panathinaikosu. Nie chce mi się wierzyć, żeby Wawrzyniak odpracował te pieniądze na boisku. Albo że jego ateński klub sprzeda go w nieokreślonej przyszłości z zyskiem. Nie wykluczam, że jego rola w Panathinaikosie będzie podobna do tej, jaką odgrywają dwaj inni reprezentacyjni boczni obrońcy – Grzegorz Bronowicki w Crvenej Zvezdzie i Paweł Golański w Steaule. Niestety, nie są to pozycje, za które przyznaje się Oscary. To nawet nie jest kategoria "aktor drugoplanowy".
Jakub Wawrzyniak ma 25 lat, za sobą bogatą przeszłość w prowincjonalnych polskich klubach, w szkółce piłkarskiej w Szamotułach, zbieranie grzybów w Błękitnych Stargard, żeby mieć co jeść, gdy w klubie zabrakło pieniędzy. Założył już rodzinę, jest odpowiedzialny, dobrze się z nim rozmawia i może ten niespodziewany awans wyzwoli w nim dodatkowe siły. Może zrobi jednak międzynarodową karierę, w którą dziś mało kto wierzy. Jeśli tak się stanie, z przyjemnością odszczekam wszystko, co tu napisałem. Na razie widzę w takich transferach przede wszystkim okazję do zrobienia interesu dla tych, którzy zarabiają na piłce, nie wychodząc na boiska.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/01/29/stefan-szczeplek-greckie-wesele/]Skomentuj[/link][/ramka]