Hiszpan Alberto Contador najszybciej wspiął się na górską metę w szwajcarskim Verbier (1468 m n.p.m.) i po dziewięciu nudnych dniach prowadzenia Włocha Rinaldo Nocentiniego został nowym liderem wyścigu.
26-letni kolarz Astany zaatakował samotnie, gdy do mety pozostawało 5,7 km. Zostawił z tyłu wszystkich najgroźniejszych rywali. Lance Armstrong, partner i rywal z ekipy Astana, był dziewiąty ze stratą 1.35 min. Amerykanin zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji, ale porzucił już marzenia o ósmym zwycięstwie w Wielkiej Pętli.
– Alberto pokazał dziś, że jest najlepszy. Kiedyś ja, dzisiaj on. Czy będę go atakował? Nie. Jeśli ktoś pokazuje taką siłę, nie można jej zaprzeczać. Byłoby to sprzeczne z regułami obowiązującymi w kolarstwie. Cieszę się z awansu na drugie miejsce. Gdyby mi je zagwarantowano na mecie w Paryżu, brałbym w ciemno – powiedział Armstrong.
W pierwszej czwórce klasyfikacji generalnej jest trzech kolarzy Astany. – Sytuacja jest dla mnie bardzo korzystna – mówi Contador.
W sobotę na 38. kilometrze etapu do Besancon, wygranego przez Rosjanina Siergieja Iwanowa, doszło do tragicznego wypadku. Kobietę próbującą przejść przez ulicę po przejeździe peletonu potrącił motocyklista z wyścigowej kolumny, który następnie wpadł w grupę kibiców. Kobieta zmarła. Rannych 60-letniego mężczyznę i 37-letnią kobietę przewieziono do szpitala w Miluzie. To pierwszy śmiertelny wypadek podczas Tour de France od 2002 roku (wówczas samochód potrącił dziecko).