Wygrał go Kanadyjczyk Ryder Hesjedal z grupy Garmin, odnosząc pierwsze zwycięstwo w karierze. Liderem pozostał Hiszpan Alejandro Valverde z Caisse d’Epargne, któremu ubył jeden z groźnych – wydawało się przed startem – rywali.
Na trasie tego górskiego etapu problemy miał Aleksander Winokurow (Astana). Kazach, który właśnie w hiszpańskim wyścigu wrócił do ścigania po dwuletniej dyskwalifikacji za doping, opadł z sił i wycofał się z wyścigu. Zyskał z kolei zajmujący trzecie miejsce Holender Robert Gesink z Rabobanku, który dzięki atakowi na ostatnim kilometrze odrobił osiemnaście sekund straty do lidera.
Awansował też nasz najlepszy kolarz Sylwester Szmyd, przesuwając się na 16. miejsce w klasyfikacji generalnej. Polak ma pomagać w tym wyścigu liderowi grupy Liquigas Ivanowi Basso, ale do najlepszych traci niewiele.
Lider Alejandro Valverde przyjechał na metę w czołowej dziesiątce w tym samym czasie, co najgroźniejsi rywale: Damiano Cunego (Włochy, Lampre), Cadel Evans (Australia, Silence-Lotto), Ivan Basso (Włochy, Liquigas), Tom Danielson (USA, Garmin) i Samuel Sanchez (Hiszpania, Euskaltel). Jego przewaga nad nimi waha się od 7 sekund (Evans) do 2 minut i 13 sekund (Cunego).
Po zakończeniu etapu posiadacz złotej koszulki powiedział dziennikarzom, że wyścig rozstrzygnie się jeszcze w tym tygodniu. Można mu wierzyć, bo w weekend czekają kolarzy dwa kolejne trudne górskie etapy. Meta sobotniego w Sierra Nevada (2520 m n.p.m.) jest najwyżej położona w tym wyścigu. W niedzielę metę wytyczono na przełęczy Sierra de La Pandera (1840 m).