Teraz bukmacherzy płacą i płaczą, przebąkując, że może owi miłośnicy hazardu coś wiedzieli na temat zamiarów właściciela krakowskiego klubu Bogusława Cupiała. Podejrzewają, innymi słowy, że nastąpił przeciek, który kilku spryciarzy zamieniło na sześciocyfrowe sumy.
Może spryciarze rzeczywiście wiedzieli, a może po prostu dokonali właściwej oceny sytuacji? W przeciwieństwie do tych, z bukmacherami włącznie, którzy uważali, że honor nie pozwoli Kasperczakowi podjąć pracy w Wiśle, a Cupiałowi zatrudnić Kasperczaka. Tymczasem honor i inne sentymentalne pojęcia to nie są kategorie biznesowe. W każdym razie nie w Krakowie i nie w przypadku obywatela świata, jakim jest monsieur Henri. W czym – dodam to natychmiast – nie widzę nic nagannego.
Mniej zorientowanym przypomnę: Kasperczak był już kiedyś trenerem Wisły. Doszło do przedwczesnego rozstania, po którym trener, zgodnie z kontraktem, zażądał pieniędzy. Cupiał natomiast, zgodnie z wyrokiem sądu, musiał płacić, ale nazwiska Kasperczaka w jego obecności nie należało w tym czasie raczej wymieniać. I stąd się właśnie wzięła tak duża wypłata w zakładach bukmacherskich.
Dla mnie z tej całej historii wynikają dwa wnioski. Pierwszy dotyczy determinacji Bogusława Cupiała w dążeniu do sukcesu, jakim w domyśle jest awans do Ligi Mistrzów. Niech będzie i Kasperczak – rozumuje właściciel Wisły – byle tylko pomógł w osiągnięciu tego celu. Drugi wniosek wskazuje na pragmatyzm pozostającego bez pracy Kasperczaka. Niech będzie i Wisła – myśli sobie trener – byle znów mieć ciekawą, dobrze płatną robotę.
Ponowne spotkanie dwóch ludzi, które wydawało się nieprawdopodobne, tworzy najbardziej interesującą od dawien dawna sytuację w polskiej piłce. Powstaje pytanie, czy im się uda? Dla Cupiała to będzie kolejne podejście do Ligi Mistrzów, a dla Kasperczaka pierwsze zadanie po klęsce, jaką poniósł w Zabrzu. Porażki mogą zdarzyć się najlepszym, ale na Śląsku pragmatyzm trenera objawił się w złym świetle. Szkoleniowiec nie pisnął słowa, gdy chuligani terroryzowali na jego oczach zabrzańskich piłkarzy.