Trofeum jego imienia do dziś otrzymuje po sezonie najlepszy bramkarz ligi hiszpańskiej. Kazimierz Wierzyński poświęcił mu wiersz, w którym Zamora jest "wsparty o szczyt Pirenejów" i "piękniejszy niż Don Juan".
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2010/07/08/hotel-jubilat/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Hiszpania to dwa słynne mecze z Włochami podczas mundialu w roku 1934. W pierwszym piłkarze tak się kopali, że do drugiego hiszpański trener musiał wstawić siedmiu nowych zawodników (w tym zastępcę Zamory). Hiszpanie przegrali 0:1, ponieważ sędzia uznał bramkę dla Włochów ze spalonego. Italia Mussoliniego musiała zwyciężać.
W roku 1964, kiedy w finale mistrzostw Europy razem z Hiszpanią znalazł się Związek Radziecki, Telewizja Polska podjęła ryzykowną decyzję o transmisji meczu z Madrytu. Po ośmiu minutach było 1:1. Wtedy naszym bohaterem został Marcelino, który strzałem w 84. minucie (a bronił Lew Jaszyn) zapewnił Hiszpanii zwycięstwo.
Nigdy nie mogliśmy pojąć, jak kraj Realu i Barcelony nie może zbudować reprezentacji zdolnej do największych zwycięstw. To zmienia się dopiero teraz.