Rz: Dzisiejszy mecz z Widzewem to reklama ekstraklasy czy wręcz przeciwnie?
Marcin Baszczyński: Widzew jest liderem, nam do czołówki dużo nie brakuje. Obie drużyny są po wyprzedażach, wszyscy przed startem sezonu je skreślali. Taka jest ligowa rzeczywistość w Polsce, potentaci nie mają wyrobionego stylu, nikt nie jest w stanie zdominować ligi, jak przed laty moja Wisła Kraków, dlatego dzisiejsze spotkanie jest meczem na szczycie. Poziom się wyrównał, raczej w dół. Ale są też dobre strony, sytuacja ekonomiczna zmusiła kluby, by stawiać na młodych. Byłem ciekawy, czy się jeszcze w ekstraklasie odnajdę, ale jakoś daję radę. Więcej jest fizycznej walki, mniej technicznych sztuczek.
Paweł Wszołek, Adam Pazio, Łukasz Teodorczyk – zachwycamy się nimi na siłę czy rzeczywiście będą błyszczeć przez lata?
Mają możliwości. Jak Wszołek dalej będzie się tak rozwijał, to daleko zajdzie, chociaż życie też go już trochę naprostowało. Jak wrócił ze zgrupowania kadry, to trochę obniżył poziom. Młodzi robią jednak postępy i nie boją się odpowiedzialności.
Wierzył pan, że Polonię stać na tak dobry start, kiedy latem biegaliście po parku z Jarosławem Baką?