Boks w 2015 roku: Kasa i sława

Jeśli Floyd Mayweather jr i Manny Pacquiao spotkają się w ringu 2 maja, trzęsienie ziemi będzie nie tylko w Las Vegas. Ale czekają nas też inne atrakcje.

Aktualizacja: 11.02.2015 21:25 Publikacja: 11.02.2015 18:32

Floyd Mayweather jr (w środku) na razie głównie bywa, ale przed walką z Manny’m Pacquiao te przyjemn

Floyd Mayweather jr (w środku) na razie głównie bywa, ale przed walką z Manny’m Pacquiao te przyjemności się skończą

Foto: Getty Images/AFP

Nie chodzi jedynie o gigantyczne honoraria, ale również o to, że spełnione zostaną wreszcie marzenia tych, którzy na ten pojedynek czekają od lat. Takie ringowe wojny były przecież od zarania solą boksu. Gdy Jack Dempsey bił się z Gene Tunneyem czy Jackiem Sharkeyem,  a później Joe Louis z Maxem Schmelingiem, interesował się tym cały świat.

Podobnie było już w telewizyjnych czasach, gdy Muhammad Ali walczył z Joe Frazierem i George'em Foremanem. Dwie przegrane walki Mike'a Tysona z Evanderem Holyfieldem biły rekordy finansowe w systemie pay per view. Później zastąpił ich Oscar De La Hoya, teraz standardy wyznacza Mayweather jr.

Co do tego, że jego pojedynek z Pacquiao znów przesunie finansowe granice, nikt nie ma wątpliwości, ale znaki zapytania nie zniknęły. Zbyt wiele jest bowiem sprzecznych interesów największych graczy na rynku, by wiara w nieodwracalność tego wydarzenia mogła być mniej krucha. Przed laty Lennox Lewis mówił „Rz", że najpierw sława, później kasa – ale dziś zdaje się, że jednak najważniejsza jest kasa.

Brat mera

Na szczęście na tych dwóch wielkich mistrzach boks się nie kończy. Prawdę mówiąc, obaj najlepsze lata mają już za sobą, choć gdy staną w ringu, teza ta może być trudna do obrony. Starszy od Amerykanina i Filipińczyka Władimir Kliczko jest przecież właśnie teraz w najlepszym punkcie swojej kariery. No, ale to waga ciężka, w której obowiązują inne prawa.

Głowa musi wytrzymać

Ukrainiec, posiadacz trzech pasów mistrzowskich (WBA, IBF, WBO), 25 kwietnia zmierzy się w nowojorskiej Madison Square Garden z Bryantem Jenningsem. Tym samym amerykańskim pięściarzem, który rok temu w tym samym miejscu, tylko w innej sali (MSG Theater), pokonał naszego Artura Szpilkę.

Młodszy Kliczko (starszy Witalij jest teraz merem Kijowa) będzie oczywiście w tym starciu faworytem, ale jak zwykle nie brakuje takich, którzy wierzą w cuda i sensacyjne rozstrzygnięcie. Tyle że w tym przypadku sensacją będzie, gdy Jennings wytrzyma do końca 12. rundy.

Jeszcze do niedawna wszelkie polskie bokserskie nadzieje były związane z Tomaszem Adamkiem i Krzysztofem Włodarczykiem. Ten pierwszy, były mistrz świata dwóch kategorii (półciężkiej i junior ciężkiej) oraz pretendent do tronu w najcięższej kategorii, w minionym roku ponosił same porażki. Dwie w ringu, z Wiaczesławem Głazkowem i Arturem Szpilką, i jedną na niwie politycznej, podczas nieudanych dla niego wyborów do europarlamentu. Dziś remontuje swój trzeci już dom w Kearny (stan New Jersey) i nie chce rozmawiać o boksie. Oficjalnie kariery nie skończył, ale o walkach na mistrzowskim poziomie nie ma już co myśleć.

Co innego „Diablo" Włodarczyk, który alergicznie reaguje na wspomnienie porażki z Grigorijem Drozdem w Moskwie, gdzie stracił pas WBC w wadze junior ciężkiej. 22 maja znów stanie tam w ringu i spróbuje go Drozdowi odebrać. Zadanie piekielnie trudne, ale gdy „Diablo" dojdzie wreszcie do ładu sam z sobą, nie jest niewykonalne. Gorzej, gdy  głowa znów nie wytrzyma ciśnienia, bo wtedy o Włodarczyku, podobnie jak o Adamku, będziemy mówili i pisali w czasie przeszłym.

Nasi w Ameryce

Jeszcze kilka lat temu Andrzej Fonfara, chłopak z Białobrzegów, walczył za dolara (tak, za jednego dolara) na gali w Newark, gdzie gwiazdą był Adamek. Teraz ma już za sobą walkę o mistrzostwo świata wagi półciężkiej w wersji WBC z Adonisem Stevensonem, w której Kanadyjczyk leżał na deskach (Fonfara leżał dwa razy), a 18 kwietnia w Los Angeles (lub Las Vegas) zmierzy się z Julio Cesarem Chavezem jr, synem słynnego Julio Cesara seniora, legendy nie tylko meksykańskiego boksu.

Ten pojedynek, podobnie jak walkę ze Stevensonem, pokaże telewizja Showtime, a Polak otrzyma nie mniej niż pół miliona dolarów. Fonfara od niedawna związany jest kontraktem menedżerskim z Alem Haymonem, najpotężniejszą dziś osobą na rynku, podobnie jak Szpilka, Andrzej Wawrzyk czy młode nadzieje polskiego zawodowego boksu: Patryk Szymański i Kamil Łaszczyk. Być może kontrakt z Haymonem podpisze też Maciej Sulęcki, który podczas listopadowej  gali Polsat Boxing Night III znokautował Grzegorza Proksę.

Z tej grupy Szymański i Łaszczyk trenują w Polsce i w USA, podobnie jak Mariusz Wach, a Szpilka czeka na wizę, która umożliwi mu dłuższy pobyt w Houston, gdzie będzie  trenował pod okiem cenionego fachowca, jakim jest Ronnie Shields. Szpilka wierzy, że współpraca z byłym trenerem Mike'a Tysona (dziś Shields trenuje m.in. Kubańczyka Erislandy Larę) doprowadzi go do walki o mistrzostwo świata. – Daję sobie na to pięć lat – mówi „Rz", co nie oznacza, że szansa nie może pojawić się wcześniej.

Mariusz Wach 14 marca w Lubinie zmierzy się z mieszkającym w Niemczech Nigeryjczykiem Gbengą Oloukunem i powinien odnieść kolejne zwycięstwo. Wach ma 35 lat, ponad 2 metry wzrostu, przegraną walkę o mistrzowskie tytuły z młodszym Kliczką ponad dwa lata temu w Hamburgu i za sobą lekki niesmak związany z wpadką dopingową. Ma też sporo wiary, że jeszcze coś ciekawego przed nim. I jeśli wykorzysta swój potencjał, może w wadze ciężkiej trochę zamieszać.

Nie chodzi jedynie o gigantyczne honoraria, ale również o to, że spełnione zostaną wreszcie marzenia tych, którzy na ten pojedynek czekają od lat. Takie ringowe wojny były przecież od zarania solą boksu. Gdy Jack Dempsey bił się z Gene Tunneyem czy Jackiem Sharkeyem,  a później Joe Louis z Maxem Schmelingiem, interesował się tym cały świat.

Podobnie było już w telewizyjnych czasach, gdy Muhammad Ali walczył z Joe Frazierem i George'em Foremanem. Dwie przegrane walki Mike'a Tysona z Evanderem Holyfieldem biły rekordy finansowe w systemie pay per view. Później zastąpił ich Oscar De La Hoya, teraz standardy wyznacza Mayweather jr.

Co do tego, że jego pojedynek z Pacquiao znów przesunie finansowe granice, nikt nie ma wątpliwości, ale znaki zapytania nie zniknęły. Zbyt wiele jest bowiem sprzecznych interesów największych graczy na rynku, by wiara w nieodwracalność tego wydarzenia mogła być mniej krucha. Przed laty Lennox Lewis mówił „Rz", że najpierw sława, później kasa – ale dziś zdaje się, że jednak najważniejsza jest kasa.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Giro d’Italia. Tadej Pogacar marzy o dublecie Giro-Tour
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków