Jesienią w Ekstraklasie zostały rozegrane 162 mecze: cała pierwsza runda (17 kolejek) oraz pierwsza kolejka rundy rewanżowej. To istotne zastrzeżenie o tyle, że to właśnie podczas meczu 18. kolejki w Gliwicach między Piastem i Cracovią została przekroczona bariera dwóch milionów kibiców na stadionach Ekstraklasy w tym sezonie (w ujęciu sumarycznej frekwencji). W poprzednim sezonie „wejściówka numer 2 miliony” została wydana dwie kolejki później.
Opisywany trend wzrostowy pozwala sądzić, że Ekstraklasa znów pobije swój rekord frekwencji. Ten za sezon 2023/2024 wynosi 3,7 mln.
Jak zmieniała się średnia frekwencja na meczach Ekstraklasy w ostatnich latach? Na sezony, podczas których obowiązywały pandemiczne restrykcje, musimy wziąć poprawkę. Niemniej ten i poprzedni sezon to skok średniej frekwencji z ok. 9 tys. (2022/2023 i wcześniej lata 2015–2020) do 12,3–12,6 tys. O takim wyniku frekwencyjnym Ekstraklasa długo mogła tylko pomarzyć, nawet wybudowanie nowych dużych stadionów przy okazji Euro 2012 przyniosło wzrost średniej tylko z ok. 7,5 tys. do 8,5 tys. Początek XXI wieku to zaledwie 4–5 tys. przeciętnej frekwencji na meczach ligowych.
Moda na Lecha
W tym sezonie najwięcej kibiców przyszło na stadiony w pierwszy ligowy weekend, a więc w drugiej połowie lipca – 142 730 osób. Tylko jeden mecz zebrał więcej niż 40 tys. fanów na stadionie (Lech–Legia), ale pozostałe spotkania z top 10, z frekwencją na poziomie 26–36 tys. kibiców, też są powodem do pochwał. Czołówkę tego zestawienia zdominowała poznańska publika, która obstawiła sześć z siedmiu najwyższych frekwencji tego sezonu (drugie miejsce dla Śląska Wrocław podejmującego Legię).