Prezydent Brazylii Dilma Rousseff walczy o utrzymanie władzy. Jej rywale polityczni chcą impeachmentu pod zarzutem defraudacji państwowych pieniędzy, gospodarka jest w kryzysie nieznanym od lat 30. ubiegłego wieku, szerzy się korupcja, skandal goni skandal.

W tych okolicznościach do Lozanny przyjechali szefowie komitetu organizacyjnego, by przedstawić raport dotyczący imprezy, która rozpocznie się 5 sierpnia 2016 r. Trwająca recesja w widoczny sposób wpływa już na brazylijskie igrzyska: organizatorzy od miesięcy próbują zmniejszyć koszty, nawet o 530 mln dolarów, czyli około 30 proc. pierwotnego budżetu, który zakładał wydanie 1,7 mld.

Nawet jeśli cięcia dotyczą budowy „obiektów pomocniczych" (według działaczy z Rio), to skala oszczędności jest ogromna. Rzecznik komitetu organizacyjnego Mario Andrada mówi, że z Komitetem Wykonawczym MKOl omawiane będą takie redukcje, które nie wpłyną na jakość rywalizacji i wrażenia widzów, ale ostatnie doniesienia z Brazylii nie potwierdzają tych słów. Padła np. propozycja wprowadzenia opłat dla sportowców za klimatyzację w pokojach wioski olimpijskiej, choć po kilku dniach się z niej wycofano.

Szef komitetu organizacyjnego igrzysk Carlos Nuzman ostatnio mniej musi się tłumaczyć z opóźnień budowlanych, lecz inne problemy nie maleją: jeszcze nie podpisano kontraktu na dostawę energii elektrycznej (być może dojdzie do zasilania z generatorów tymczasowych), wody wokół Rio nadal są tak zanieczyszczone, że żeglarze, wioślarze i kajakarze mają czego się bać, a wedle ostatnich badań zleconych przez agencję Associated Press poziom skażenia rośnie.

Rozmowy w Lozannie potrwają trzy dni, ich efekty poznamy w piątek.