Gospodarze wyjdą na boisko trzy godziny wcześniej, by walczyć o finał z Rosją i wcale nie będą w tym starciu faworytem. Ale nas zdecydowanie bardziej będzie interesować drugie spotkanie, Polaków z Francuzami. Nasi siatkarze są w bojowych nastrojach i zgodnie twierdzą, że porażka z Niemcami nie ma większego znaczenia. Podobną opinię wygłosił w rozmowie z dziennikarzami Stephane Antiga. Owszem, przyznał, że chciał uniknąć Francji w półfinale, ale to nie oznacza, że Polacy boją się Trójkolorowych.
– Jesteśmy w stanie ich pokonać, choć wygląda na to, że są w formie, bo naprawdę dobrze grają – powiedział Antiga.
Czasami porażki nie mają znaczenia, choć miłe nie są. Bywa, że nie wychodzi założony wcześniej plan, a ten zakładał wygraną i pierwsze miejsce w grupie. Stare przysłowie mówi jednak, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. W piątek, partię pokera wygrał trener Niemców Vital Heynen, ale gra toczy się dalej. Gospodarze zmierzą się teraz z Rosją i wcale nie będą faworytem. My zagramy z Francją, która na razie prezentuje się najlepiej, ale to nie oznacza, że w spotkanku z naszym zespołem będzie mieć zapewnione zwycięstwo. Wojciech Żaliński, który w dniu meczu obchodził 26 urodziny najpierw podziękował za życzenia, a chwilę później dodał, że prezent odbierze w niedzielę i ma nadzieję, że będzie to olimpijska kwalifikacja.
I w podobnym stylu wypowiadali się ci, których odpytywano po tej dziwnej porażce, które niby boli, ale nie do końca, bo tak naprawdę niewiele zmienia. Prawdziwy wyścig o Rio zaczyna się bowiem dzisiaj. Wygrani w półfinałach będą na pewno spokojniejsi, bo ewentualna przegrana w finale nie zamyka jeszcze szansy na udział w igrzyskach. Również drużyna, która wygra mecz o trzecie miejsce dostanie taką szansę i poleci w maju do Tokio, by bić się tam o olimpijski paszport. Ale pewny startu na igrzyskach już teraz będzie tylko zwycięzca, zespół który w Max Schmeling Halle stanie na najwyższym stopniu podium