Po raz pierwszy podczas wielkiej imprezy reprezentacja Italii poza starzejącym się bramkarzem Gigi Buffonem (38 lat) nie będzie miała gwiazdy europejskiego formatu.
Włosi na Euro zakwalifikowali się bez problemów, a nawet wygrali grupę, ale w dwóch zremisowanych 1:1 meczach z Chorwacją wyraźnie rywalom ustępowali. Trener Antonio Conte rozkładał ręce: – Chorwaci są od nas po prostu lepsi. Pozostałych konkurentów – Norwegię, Azerbejdżan, Bułgarię i Maltę – do potentatów piłki zaliczyć trudno.
Włosi zszokowani mundialową klęską w Brazylii (po porażkach z Kostaryką i Urugwajem ich reprezentacja nie wyszła z grupy) i kiepską grą drużyny Contego, najwyraźniej stracili nadzieję. Gdy na ostatni towarzyski mecz przed francuskim turniejem włoski związek futbolowy zaprosił w poniedziałek chłopca do bicia, czyli Finlandię (2:0), w nierozpieszczanej dobrym futbolem Weronie stadion udało się zapełnić zaledwie w 2/3.
Selekcjoner przed wyjazdem do Francji na konferencji prasowej wyznał: – Nie stawiamy sobie żadnych celów. Będzie, jak będzie. W podobnym duchu wypowiadał się kapitan Buffon.
Takiej sytuacji nie pamiętają najstarsi tifosi. Dotychczas Włosi zawsze wyjeżdżali na Euro czy mundial, mierząc w tytuł, z bagażem ogromnych oczekiwań futbolocentrycznego narodu. Sam Conte, którego charakter w 99 procentach składa się z uporu i ambicji, musiał stracić wiarę w sens swojej misji, skoro po Euro przenosi się na ławkę trenerską Chelsea.