W piłce nożnej bogacze zawsze byli, są i będą

Nadchodzi zmierzch reguł Finansowego Fair Play (FFP) w europejskim futbolu, ale nowe przepisy znów będą premiowały najbogatszych.

Publikacja: 24.03.2022 19:26

W piłce nożnej bogacze zawsze byli, są i będą

Foto: Adobe Stock

Już pandemia sprawiła, że surowe założenia FFP stawały się fikcją. Unia Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) tak łagodziła przepisy i przesuwała klubom progi rentowności, aby nikt nie ucierpiał przez koronawirusa, co pomogło przede wszystkim krezusom.

Celem FFP było uniemożliwienie klubom wydawania więcej, niż zarabiają. UEFA chciała przywrócić równowagę w europejskim futbolu i założyć najbogatszym kaganiec, ale system okazał się dziurawy.

Pokazał to zwłaszcza wyrok Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS), który anulował wykluczenie Manchesteru City z europejskich pucharów, choć – jak wykazały dokumenty, które wyciekły za sprawą „Football Leaks” – klub bilansował finanse dzięki księgowym sztuczkom. Brakujące środki dosypywały związane z właścicielem, szejkiem Mansourem, linie lotnicze Etihad, a kontrakt trenera Roberto Manciniego współfinansowała telewizja Al-Dżazira.

– Bogacze w piłce byli zawsze i żadne przepisy tego nie zmienią – mówił były zawodnik Manchesteru United Gary Neville, a francuski szkoleniowiec Arsene Wenger apelował: – Zamiast nakładać ograniczenia, wzmocnijmy kontrolę. Nie blokujmy inwestycji. Sprawdźmy, skąd pochodzą pieniądze.

Szef UEFA Aleksander Ceferin rok temu zapowiedział zmiany. – Musimy dostosować zasady do rzeczywistości. Należy zachęcać do inwestycji i skorygować niesprawiedliwości – obiecywał.

Reforma, której szczegóły ujawnił „New York Times”, ma ograniczyć wydatki – do 70 proc. dochodów klubu. Nie udało się wprowadzić limitu wynagrodzeń, o którym od kilku lat mówił Ceferin. Prawo pracy w europejskich krajach okazało się zbyt skomplikowane, a opozycja złożona z najbogatszych klubów, które straszą federację perspektywą stworzenia Superligi – zbyt silna.

Nowe zasady mogą zostać przegłosowane już 7 kwietnia. Reforma – przynajmniej w założeniu – oznacza regulacje takie same dla wszystkich. FFP częściej dotykało mniejsze kluby, niezdolne do obliczonej na dziesiątki milionów euro kreatywnej księgowości, niż gigantów zbyt wielkich, aby upaść.

Nowe przepisy mogą jednak zwiększyć przepaść między bogatymi a jeszcze bogatszymi. Eksperci wróżą, że zyskają zwłaszcza czerpiące olbrzymie zyski ze sprzedaży praw telewizyjnych kluby Premier League.

UEFA chce powiązać przychody z wydatkami przeznaczanymi na koszty związane z pierwszą drużyną: pensje, prowizje, transfery. To – jak donosi „New York Times” – może być problemem zwłaszcza dla klubów włoskich oraz hiszpańskich, gdzie gaże piłkarzy pożerają największą część budżetu.

Początkowo europejska federacja chce zezwolić klubom na wydawanie 90 proc. przychodów. Próg ten w kolejnych latach będzie systematycznie obniżany.

UEFA przewiduje też margines bezpieczeństwa – 10 mln euro. Właśnie o tyle limit będą mogły przekroczyć kluby, które wykażą się czasowo zachwianą, ale jednak uporządkowaną sytuacją finansową. Tym, którzy złamią reguły, mogą grozić zarówno kary sportowe, jak i finansowe – grzywny i zawieszenia, ale także ujemne punkty czy relegacja, np. z Ligi Mistrzów do Ligi Europy.

Nowe reguły zaczną obowiązywać prawdopodobnie od sezonu 2024/2025, wtedy dojdzie też do reformy Ligi Mistrzów.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?