Rz: Sportowcy z całego świata narzekają na niskie standardy panujące w wiosce olimpijskiej, brakuje nawet bieżącej wody w toaletach. Na jakim poziomie jest infrastruktura sportowa w Brazylii?
Bartłomiej Rabij: By zrozumieć Brazylię, musimy przemodelować nasze europejskie myślenie o infrastrukturze. Zacznijmy od tego, że tam w miastach liczących poniżej pół miliona mieszkańców nie ma ani jednego teatru, a w tych poniżej 250 tys. mieszkańców nie ma nawet kina. Podobnie jest z infrastrukturą sportową. Najlepsze kluby z brazylijskich metropolii dysponują bazami treningowymi, o których wiele europejskich zespołów może tylko pomarzyć. Szczególnie na poziomie juniorskim. Jednak między nimi a klubami z mniejszych miast jest niewyobrażalna przepaść.
Z okazji niedawnego mundialu budowano przecież nowoczesne stadiony także na prowincji.
W stolicy kraju Brasilii na mundial pobudowano stadion prawie na 70 tys. widzów, mimo że miejscowy klub gra chyba w czwartej lidze. Jest on tak wielki, że między właściwym stadionem a skorupą, która ma go zadaszać, mogą swobodnie jeździć tiry. Ale już wcześniej każdy brazylijski stan miał co najmniej jeden stadion na 50–60 tys. widzów.
Po co?