Tenis w Rio: Przegrana Sereny Williams

Serena Williams dołączyła do długiej listy sław przegrywających na olimpijskich kortach w Rio.

Publikacja: 10.08.2016 20:14

Serena Williams nie obroni złota z Londynu, jest podejrzenie poważnej kontuzji. Fot. Luis Acosta

Serena Williams nie obroni złota z Londynu, jest podejrzenie poważnej kontuzji. Fot. Luis Acosta

Foto: AFP

Krzysztof Rawa z Rio de Janeiro

Liderka rankingu WTA przegrała dopiero w trzeciej rundzie, czyli 1/8 finału, co można uznać za podjęcie wysiłku obrony złotego medalu z Londynu. Skoro jednak zdecydowanie lepsza od Amerykanki była Elina Switolina z Ukrainy (nr 20 na świecie), która zwyciężyła 6:4, 6:3, szukano też powodów poza kortem.

Szybką podpowiedź dała informacja z WTA Tour: Serena wycofała się z dużego turnieju w Montrealu z powodu stanu zapalnego w prawym biodrze. Ta kontuzja wzbudziła nawet wątpliwości, czy Amerykanka zagra w zbliżającym się turnieju US Open.

W meczu Williams – Switolina spodziewano się oczywiście względnie łatwego sukcesu faworytki. We wcześniejszych czterech meczach tych tenisistek zanotowano niewiele przewag Ukrainki, w sumie po stronie zdobyczy zaledwie jeden set.

Widzowie na korcie centralnym ośrodka tenisowego w Rio zobaczyli kilkanaście ostrych wymian na starcie spotkania, odrodzenie Switoliny po utracie gema serwisowego, następnie zaskakująco szybko rosnącą werwę teoretycznie słabszej tenisistki. Pół godziny z kilkoma minutami – i Switolina prowadziła 1-0 w setach.

Drugi set to widok cierpiącej Sereny, która coraz wyraźniej odczuwała dolegliwości związane z biodrem. Trochę walczyła, lecz chyba po to, by brazylijska publiczność nie uznała, że mistrzyni nie przykłada się do olimpijskiej pracy.

– Mam poczucie nierealności tej sytuacji, wciąż nie mogę uwierzyć, że wygrałam. Na początku próbowałam po prostu grać z pełną koncentracją, bo taka wielka i doświadczona rywalka mogła w każdej chwili odwrócić przebieg meczu. Na końcu pilnowałam już każdego punktu – mówiła szczęśliwa Ukrainka.

W parze z Justine

Switolina pracuje ostatnio pod okiem Belgijki Justine Henin, byłej liderki światowego tenisa, słusznie przyjętej do grona wybitnych w Międzynarodowym Holu Sławy. Efekty tej współpracy może nie były dotychczas bardzo efektowne, ale stały postęp widać – Switolina w ciągu dwóch lat awansowała w rankingu WTA (w marcu była już 14.), dotarła raz do ćwierćfinału Wielkiego Szlema (Roland Garros 2015) i wygrała cztery turnieje WTA.

Po meczu z Sereną usłyszała wiele ciepłych słów, bo amerykańska gwiazda jest ostatnimi czasy coraz bardziej wzorową promotorką dobrego zachowania na korcie (jak wiemy, nie zawsze tak bywało). Teraz – szyk, elegancja, urok i osobista kultura, nawet w obliczu porażek i nawet, gdy trochę chce się płakać, jak po meczu ze Switoliną.

Ciszej na trybunach

Kobiecy turniej olimpijski stracił zatem największą gwiazdę, w mikście Serena nie startuje, ten obowiązek wzięła na siebie siostra Venus z Rajeevem Ramem.

W ćwierćfinałach pań mamy pary: Elina Switolina – Petra Kvitova, Monica Puig –  Laura Siegemund, Madison Keys – Daria Kasatkina i Andżelika Kerber – Johanna Konta. Przewidzieć ciąg dalszy to zadanie wyjątkowo trudne.

Osiem pań, siedem krajów (Niemcy mają dwie zawodniczki), tylko dwie tenisistki z tytułami wielkoszlemowymi, pozostała szóstka z olimpijskimi ambicjami, które trudno przecenić – złoto igrzysk to dla nich przepustka do sławy, choć medal nie daje punktów rankingowych i zwykle nie przynosi wielkich premii.

Trochę żal, że od środy na trybunach zrobiło się ciszej, bo skończyła się lokalna fiesta, skądinąd niewiele przypominająca klasykę kibicowania tenisowego, gdyż z turnieju deblowego odpadli lokalni bohaterowie – Marcelo Melo i Bruno Soares. Brazylijczyków pokonali 6:4, 5:7, 6:2 Rumuni Horia Tecau i Florin Mergea.  W deblu męskim zostały już tylko cztery pary, nadszedł czas walki o medale, oprócz Rumunów mogą je zdobyć Amerykanie Steve Johnson i Jack Sock, Hiszpanie Rafael Nadal i Marc Lopez lub Kanadyjczycy Vasek Pospisil i Daniel Nestor.

Tenisowy program na środę w Barra Olympic Park zawierał wszystkie mecze trzeciej rundy singla mężczyzn oraz ćwierćfinały pań, a także, na dalszych kortach, interesujące nas spotkania mikstów, wśród nich mecz Agnieszki Radwańskiej i Łukasza Kubota przeciw parze rumuńskiej Irina-Camelia Begu i Horia Tecau.

Pewności, że się uda, jednak nie było. Plany planami, ale tak jak w przypadku wioślarstwa, deszczowa i wietrzna pogoda trochę zdezorganizowała igrzyska tenisowe. Gry się opóźniły, co wielkim kłopotem nie jest, gdyż korty, także te boczne, są oświetlone i można zaczynać mecze także po zmierzchu.

W tej sytuacji komunikaty z tenisa długo polegały na publikowaniu informacji, jak uczestnicy igrzysk radzą sobie z czekaniem. Rafael Nadal grał z Conchitą Martinez i wujkiem Tonim w chińczyka. Kto przyszedł za wcześnie na kort centralny, mógł zobaczyć sceny zbiorowego zgarniania wody przez wolontariuszy, tak to bywa zimą w Brazylii.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?