Reklama
Rozwiń
Reklama

Wasyl Łomaczenko wygrał przez techniczny nokaut z Guillermo Rigondeaux

Ukrainiec Wasyl Łomaczenko wygrał przez techniczny nokaut z Guillermo Rigondeaux i potwierdził swą wielką klasę. Kubańczyk nie wyszedł do siódmej rundy.

Publikacja: 10.12.2017 19:14

Wasyl Łomaczenko udowodnił, że jest jednym z najlepszych bokserów na świecie bez podziału na kategor

Wasyl Łomaczenko udowodnił, że jest jednym z najlepszych bokserów na świecie bez podziału na kategorie wagowe.

Foto: Getty Images/AFP, Steven Ryan

Obaj są podwójnymi mistrzami olimpijskimi, obaj dwukrotnie sięgali po tytuł mistrzów świata w boksie amatorskim. Obaj też przystępowali do walki w nowojorskiej Madison Square Garden Theater jako zawodowi mistrzowie świata. Ale stawką w tym pojedynku był tylko pas WBO w wadze junior lekkiej należący do Ukraińca. Rigondeaux, mistrz kategorii junior piórkowej, wiedział jednak, że jeśli przegra, to tytuł straci, takie były decyzje WBA.

Faworytem był trenowany przez ojca Anatolija 29-letni Ukrainiec. Osiem lat młodszy od kubańskiego „El Chacala", utalentowany i wciąż głodny wielkich sukcesów. Gdy miał cztery lata, ojciec zaprowadził go na pierwszy trening i od razu zmienił mu pozycję na odwrotną. 396 wygranych walk i tylko jedna porażka, w finale MŚ w Chicago (2007), to nieprawdopodobny bilans mistrza z Ukrainy.

Ale uciekinier z Kuby też ma za sobą brylantową karierę amatora. 363 wygrane i tylko 12 porażek. Ostatnią poniósł podczas MŚ w Bangkoku w 2003 roku, przegrywając na punkty z późniejszym mistrzem Agasi Mammadowem z Azerbejdżanu.

W Nowym Jorku bardziej ryzykował Rigondeaux. I nie tylko dlatego, że przeskoczył dwie kategorie wyżej. W ostatnich dwóch latach Kubańczyk walczył zaledwie trzy rundy, a z kimś takim jak Ukrainiec nie walczył nigdy: fałszywym mańkutem z genialną prawą ręką, która jest najlepszą bronią w starciu z takimi jak on.

Pierwsza runda była wyrównana, może nawet z lekką przewagą Szakala z Kuby. W drugiej Rigondeaux doznał kontuzji lewej, silniejszej ręki i nie miał już nic do powiedzenia. W szóstej dostał ostrzeżenie za trzymanie, a do siódmej już nie wyszedł. Statystyki są dla niego bezlitosne: trafił zaledwie 15 ze 178 wyprowadzonych ciosów (8,4 proc). Łomaczenko odpowiednio 55/339 (16,2 proc). Do momentu przerwania pojedynku sędziowie punktowali: 60:53, 59:54, 59:54, wszyscy na korzyść Łomaczenki.

Reklama
Reklama

Rigondeaux jest trzecim z ostatnich czterech przeciwników Ukraińca, po Nicholasie Waltersie i Jasonie Sosie, który odmówił kontynuowania walki. Co ciekawe, taki właśnie scenariusz przewidział Łomaczenko. Ukrainiec powiedział też, że nie jest to dla niego szczególne zwycięstwo. – Szanuję Rigondeaux, ale to bokser z niższej kategorii. Ja szukam większych wyzwań – mówił w ringu. Tyle że w swojej wadze na takie chyba nie może liczyć. Wszystko wskazuje więc na to, że będzie musiał zmienić kategorię na wyższą (lekką), w której mamy takich mistrzów jak Mikey Garcia, Jorge Linares czy Robert Easter Jr.

86-letni Bob Arum jest przekonany, że Ukrainiec z każdym z nich dałby sobie radę. A to oznacza, że zrobi wszystko, by do takich konfrontacji doprowadzić. Arum zawsze miał ciekawe pomysły i dobre układy telewizyjne, więc Łomaczenko może spać spokojnie. Za walkę z Rigondeaux dostał 1,2 mln dolarów (Kubańczyk 400 tys.), ale ambitny Ukrainiec liczy na większe kwoty. Może je dostać tylko za wielkie walki i jest na nie gotowy. W to już nikt nie wątpi.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama