W środę Chorwacja obchodziła 20. rocznicę wysokiego zwycięstwa nad Niemcami (3:0). Zwycięstwa, które stało się przepustką do brązowego medalu mistrzostw świata.
Turniej we Francji był zbiorową lekcją wychodzenia z wojennej traumy. Bałkański konflikt zostawił trwały ślad w umysłach Chorwatów, a futbol dawał szansę ucieczki od codzienności i problemów.
Od Realu po Barcelonę
Drużyna w koszulkach w biało-czerwoną szachownicę, trenowana przez urodzonego w Bośni Miroslava Blażevicia, jechała do Francji jako ćwierćfinalista Euro, ale chyba mało kto spodziewał się, że tamto lato dostarczy aż takich powodów do radości. W półfinale Chorwaci prowadzili nawet przez chwilę z gospodarzami, ostatecznie ulegli im 1:2, ale w meczu o trzecie miejsce pokonali Holandię (2:1), a Davor Suker został królem strzelców.
Dziś Suker, jako prezes chorwackiej federacji, z trybun stadionów w Rosji ogląda swoich następców. Jeszcze zdolniejszych niż jego pokolenie, grających w silniejszych klubach.
Tylko dwóch z 23 piłkarzy, których selekcjoner Zlatko Dalić zabrał na mundial, występuje na co dzień w kraju. Danijel Subasić w serii rzutów karnych z Danią udowodnił, że nieprzypadkowo jest bramkarzem Monaco (obronił trzy jedenastki). Tworzący linię defensywną Sime Vrsaljko, Dejan Lovren, Domagoj Vida i Ivan Strinić to zawodnicy Atletico, Liverpoolu, Besiktasu i Sampdorii.