Zoirow (52 kg) to jeden z członków złotego składu sprzed pięciu lat. Siedem miejsc na podium, w tym trzy mistrzowskie tytuły, dało Uzbekistanowi w Rio pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej, a zwycięzca najlżejszej kategorii (49 kg) Hasanboy Dusmatow został najlepszym zawodnikiem turnieju.
W Tokio Uzbekistan raczej nie powtórzy tego sukcesu, choć wciąż ma bardzo mocną ekipę. Większość asów podpisała zawodowe kontrakty, Murodjon Achmadalijew ma już dwa mistrzowskie pasy, do tego w olimpijskim programie zabrakło wagi papierowej, w której królował Dusmatow.
W Tokio odpadli już srebrni medaliści sprzed pięciu lat, Kubańczyk w azerskich barwach, Lorenzo Sotomayor (kat. 64 kg) i Kazach Witalij Lewit, któremu w Rio należało się złoto, ale sędziowie przyznali je niesłusznie Rosjaninowi Jewgienijowi Tiszczence.
Lewit, marzący w Tokio o sportowej zemście i złotym medalu, został znokautowany już w pierwszej walce przez Kubańczyka z hiszpańskim paszportem – Emanuela Reyesa. Odpadła też zawodowa mistrzyni świata kategorii superpiórkowej, Francuzka Maiva Hammadouche, uznana za gorszą w starciu z 40-letnią Mirą Potkonen, trzykrotną mistrzynią Europy i brązową medalistką poprzednich igrzysk. Werdykt przyznający zwycięstwo Fince był więcej niż kontrowersyjny, i co gorsza – nieodosobniony. Turniej w Rio kończył się w atmosferze sędziowskiego skandalu, oby sytuacja się nie powtórzyła.
Igrzyska w przeszłości wyłaniały wielkie gwiazdy boksu. Wystarczy wymienić takie nazwiska, jak Węgier Paszlo Papp czy Kubańczycy: Teofilo Stevenson i Felix Savon. Tylko oni trzykrotnie stawali na najwyższym stopniu podium. Polska miała Jerzego Kuleja, który igrzyska wygrywał dwukrotnie, Amerykanie wielu późniejszych mistrzów zawodowego boksu, na czele z Muhammadem Alim, który po złoto w Rzymie (1960) sięgnął jako Cassius Clay, wygrywając finał wagi półciężkiej ze Zbigniewem Pietrzykowskim. Cztery lata później amerykańskiego hymnu wysłuchał Joe Frazier, a w 1968 r., w Meksyku, George Foreman, któremu postawił się tylko Lucjan Trela.