Rz: Jeszcze półtora roku temu grał pan w trzecioligowym Zniczu Pruszków, dzisiaj ma szansę wyjazdu na Euro...
Radosław Majewski:
Miałem szczęście, że Znicz wylosował Groclin w rozgrywkach o Puchar Polski. Spodobałem się trenerowi Maciejowi Skorży, który zabrał mnie do Grodziska. Kiedy wszedłem tam do szatni, okazało się, że znam tylko jednego zawodnika – Piotra Rockiego. Muszę powiedzieć, że starsi zawodnicy w Groclinie mi pomagali.
Mieszkał pan w Pruszkowie, pod bokiem były dwa wielkie kluby pierwszoligowe i nikt wcześniej nie zwrócił na pana uwagi?
Kiedy miałem 17 lat, trenowałem przez dwa tygodnie w Polonii Warszawa. Podziwiałem rzuty wolne Darka Dźwigały i grę na pełnych obrotach przez 90 minut Igora Gołaszewskiego. Ale trener Jan Żurek nie podziwiał mnie. Miał wtedy w drużynie Marka Citkę i Maćka Terleckiego. Trudno się dziwić, że wróciłem do Pruszkowa. Ale na mecze Polonii i Legii jeździłem zawsze, kiedy tylko mogłem.