Ton nadał prezes PKOl Piotr Nurowski w Radiu Zet, mówiąc o lekarzu złapanej na dopingu biegaczki, że powinno się go powiesić „za pewną część ciała na krakowskim rynku”. Potem pojawiła się plotka, że Marek w przesłanym do MKOl i FIS piśmie oskarżyła o podanie erytropoetyny fizjoterapeutę kadry Witalija Trypolskiego.

Co do roli Trypolskiego, Ukraińca pracującego w biegach i biatlonie od kilkunastu lat, jest wiele znaków zapytania, ale – jak zapewniają działacze PZN – w liście Marek żadnych oskarżeń nie było. – Witalij pracuje z moją kadrą trzy lata, wcześniej był u trenera Aleksandra Wierietielnego i gdy Justyna Kowalczyk stworzyła własny zespół, został z nami – mówi „Rz” Wiesław Cempa, trener kadry, w której była Marek. – Nie złapałem na gorącym uczynku, więc nie mogę oskarżać. Mam sobie wiele do zarzucenia, powinienem być bardziej czujny. Ale czasami to rodzice ostatni się dowiadują, że ich dziecko bierze narkotyki. Tak się teraz czuję – mówi Cempa.

FIS prawdopodobnie do końca przyszłego tygodnia zdecyduje o dyskwalifikacji Marek. Dochodzenie PZN potrwa dłużej, resort sportu zapowiedział, że będzie nadzorować działania związku w tej sprawie.