Włochy: mistrzowie przeterminowani

Przystępują do finałów jako mistrzowie świata. Ale się zestarzeli i mogą nie wytrzymać kondycyjnie

Publikacja: 16.05.2008 02:38

Włochy: mistrzowie przeterminowani

Foto: Reuters

Futbol włoski ma mniej więcej tyle samo zwolenników co przeciwników. Włochów kocha się za jedną z najbogatszych kultur futbolowych, magiczny stadion San Siro, Milan, Inter, Juventus i gwiazdy, jakie te kluby angażowały przez dziesięciolecia i dzięki którym zdobywały najważniejsze trofea. Nie lubi się ich za zachowawczą grę, cwaniactwo na boisku i korupcję poza nim, a ostatnio bandytyzm wśród kibiców. Naciąganie sędziów na rzuty wolne i karne czy sprowokowanie Zinedine’a Zidane’a przez Marco Materazziego, a więc zachowania leżące niejako w naturze włoskich piłkarzy, nie przysparzają im sympatii.

Nawet jeden z najlepszych trenerów tego kraju Giovanni Trapattoni przyznał kiedyś w przypływie szczerości: „Kiedy wychodzimy na boisko, jest 0:0. Remis to dobry wynik. Jest czego bronić”. Trapattoni wie, co mówi, bo jako obrońca Milanu myślał przede wszystkim o tym, żeby nie dopuścić przeciwnika pod bramkę.

Od tego zwierzenia upłynęły lata, ale filozofia niewiele się zmieniła. Mimo że gra już pokolenie wnuków Trapattoniego, a trenerami są jego uczniowie. Do tego pokolenia należy nowy trener Squadra Azzurra Roberto Donadoni (45 lat), jeden z najwybitniejszych włoskich piłkarzy. Rozegrał 63 mecze w reprezentacji, był wicemistrzem świata (1994), w ciągu dziesięciu lat gry w Milanie zdobył sześć razy mistrzostwo Włoch i trzykrotnie Puchar Mistrzów. To wystarczy, żeby stać się autorytetem nawet w takim kraju jak Włochy, gdzie na kilometr kwadratowy przypada więcej mistrzów i zdobywców pucharów niż w jakimkolwiek innym miejscu w Europie.

Donadoni zajął po mundialu miejsce Marcello Lippiego, który odszedł w najlepszym momencie – po zdobyciu tytułu mistrza świata. Decyzja federacji była niespodzianką, ponieważ doświadczenie trenerskie Donadoniego i jego dokonania były mniej niż średnie. Trzecioligowe Lecco, Genoa, Livorno – bez rewelacji i krócej, niż przewidywały umowy. Potrzebny był jednak ktoś znany z pokolenia czterdziestolatków, ktoś w stylu Carlo Ancelottiego podbijającego Europę z Milanem. Trener, który nie jest pomnikiem calcio, lecz jeszcze ma kontakt z piłkarzami, jest dla nich autorytetem, ale na treningu mógłby z nimi zagrać.

Te cechy pomagają Donadoniemu w pracy, której początki były podobne do tego, co się działo w polskiej kadrze po przyjściu Leo Beenhakkera. Włosi mają to do siebie, że po sukcesach w ważnych turniejach spoczywają na laurach. Tak też było po wygraniu mundialu. Donadoni i Beenhakker debiutowali jako trenerzy Włoch i Polski tego samego dnia i z takim samym skutkiem – 16 sierpnia 2006 r. Polska przegrała 0:2 z Danią, a Włochy z Chorwacją. Dla Włochów porażka była tym boleśniejsza, że doszło do niej na własnym stadionie w Livorno, z którym w dodatku Donadoni związany był wcześniej jako trener. Kiedy my rozpoczynaliśmy eliminacje do Euro od porażki z Finlandią, Włosi zaledwie zremisowali w Neapolu z Litwą. Kiedy Polska zdobywała pierwszy punkt w meczu z Serbią, Włosi doznali porażki z Francją w Saint Denis.

Francuzi zapowiadali mecz jako rewanż za finał mistrzostw świata i tym razem wygrali – 3:1. W reprezentacji Włoch wystąpiło siedmiu uczestników berlińskiego finału – bramkarz Gianluigi Buffon, obrońcy: Gianluca Zambrotta, Fabio Cannavaro i Fabio Grosso, oraz pomocnicy: Gennaro Gattuso, Andrea Pirlo i Simone Perrotta. Wszyscy są w kadrze do dziś i mają szansę gry w Euro. Włoska prasa napadła na Donadoniego, on tłumaczył siebie i piłkarzy, mówiąc, że o tej porze roku, kiedy sezon ligowy we Włoszech dopiero się zaczyna, reprezentacja zazwyczaj gra słabiej, a mistrzowie mają prawo być zmęczeni.

Argumenty szczególnie mocne nie były, ale kiedy miesiąc później Włochy pokonały 2:0 Ukrainę (bez Andrija Szewczenki), nastroje nieco się poprawiły. Od tamtej pory Włosi nie przegrali żadnego meczu w eliminacjach i zakończyli je na pierwszym miejscu, przed Francją, mimo że w rewanżu zremisowali z nią 0:0. Obydwie reprezentacje spotkają się ze sobą jeszcze raz, 17 czerwca w Zurychu, ponieważ los złączył je w tej samej grupie, słusznie nazwanej grupą śmierci.

Włoska reprezentacja oparta jest na zawodnikach najlepszych klubów świata. Zwykle jest tak, że gwiazdami czołowych klubów są cudzoziemcy. W przypadku Milanu, Juventusu, Interu czy Romy Włosi są równie dobrzy jak gwiazdy z zagranicy. I właśnie tacy piłkarze tworzą kadrę. Może się okazać, że wyjściowa jedenastka Azzurrich będzie się składać przede wszystkim z piłkarzy włoskich drużyn. Donadoni może zrobić wyjątek dla dwóch – trzech zawodników: obrońcy Realu Madryt Fabio Cannavaro, napastnika Bayernu Luki Toniego i obrońcy Barcelony Gianluki Zambrotty. Cannavaro po mundialu wygrał plebiscyt FIFA na najlepszego piłkarza świata, ale po przeprowadzce do Hiszpanii nieco spuścił z tonu. Wciąż jednak to wielka klasa i mistrz Hiszpanii. Zambrotcie w Barcelonie nie wiodło się tak dobrze.

Od kiedy Francesco Totti zrezygnował z gry w reprezentacji, Toni jest jej największą nadzieją, bo przecież nie wystarczy bronić, ktoś musi zdobywać bramki. Toni robi to wzorowo. Strzelił dla Bayernu dziesięć goli w europejskich rozgrywkach pucharowych i 21 w Bundeslidze. Donadoni nie podjął jeszcze decyzji (a przynajmniej jej nie ogłosił) w sprawie Alessandro Del Piero. Jeden z najlepszych i najbardziej lubianych graczy na Półwyspie Apenińskim ma 34 lata, od 15 jest związany z Juventusem i mimo atrakcyjnych propozycji nie opuścił go nawet po degradacji klubu za korupcję. Mówi, że gdyby umiał się dogadać z kolejnymi trenerami kadry Włoch (a od jego debiutu w 1995 r. było ich sześciu), miałby na koncie już chyba 200 meczów.

Problem Donadoniego polega na tym, że większość jego kandydatów do drużyny to piłkarze wiekowi. Buffon ma lat 30, Grosso 31, Cannavaro 35, Gattuso 30, Toni 31, Camoranesi 32, Zambrotta 31, Oddo 32, Materazzi 35, Perrotta 31, a Massimo Ambrosini 31. Główny rozgrywający Andrea Pirlo skończy 30 lat za rok. W ważnych turniejach taki wiek może być atutem. „Dom spokojnej starości”, jak złośliwie nazywano Milan, zdobył Puchar Mistrzów. Ale obronić trofeum już nie zdołał. Czy starsi o dwa lata mistrzowie świata mogą zostać mistrzami Europy?

Bramkarze

Christian Abbiati (Atletico Madryt), Marco Amelia (Livorno), Gianluigi Buffon (Juventus)

Obrońcy

Andrea Barzagli (Palermo), Daniele Bonera (Milan), Fabio Cannavaro (Real Madryt), Giorgio Chiellini (Juventus), Fabio Grosso (Olympique Lyon), Marco Materazzi (Inter), Massimo Oddo (Milan), Christian Panucci (Roma), Max Tonetto (Roma), Cristian Zaccardo (Palermo), Gianluca Zambrotta (Barcelona)

Pomocnicy

Massimo Ambrosini (Milan), Marco Aquilani (Roma), Mauro Camoranesi (Juventus), Daniele De Rossi (Roma), Gennaro Gattuso (Milan), Simone Perrotta (Roma), Andrea Pirlo (Milan)

Napastnicy

Alessandro Del Piero, Vinzenzo Iaquinta (obaj Juventus), Antonio Di Natale, Fabio Quagliarella (obaj Udinese), Alberto Gilardino, Filippo Inzaghi (obaj Milan), Luca Toni (Bayern).

Ostateczny 23-osobowy skład trener Donadoni ogłosi 20 maja.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?