Do hotelu Der Öschberghof jedzie się wąską drogą między polami rzepaku. Łatwo trafić, bo ulica, przy której się znajduje, ma tylko jeden numer. Hotel jest popularny głównie wśród niemieckich emerytów. Kąpiele błotne, komora śnieżna z temperaturą minus 15 stopni, zabiegi odnowy biologicznej, basen – to wszystko od dzisiaj będzie jednak głównie do dyspozycji reprezentantów Polski.
Drużyna ma zarezerwowane na wyłączność dwa piętra, ale jej obecność już paraliżuje działalność całego ośrodka. Kiedy przez kilka sezonów przygotowywał się tutaj Bayern Monachium, piłkarze jeździli sprzed hotelu na boisko treningowe autokarem, mimo że to nie dalej niż 500 metrów.
Dzień przed przyjazdem Polaków cały teren, łącznie z polem golfowym, ogradzany był jednak barierkami. Kibice i dziennikarze nie będą mieli za nie wstępu, dzięki czemu zawodnicy zamiast autokarem dojeżdżać będą na boisko rowerami lub meleksami. Ich spokoju strzec będzie kilkudziesięciu dodatkowych ochroniarzy, dwóch z nich przyjedzie z Polski.
To wszystko postanowienia Leo Beenhakkera, który od tak dawna marzył, żeby mieć piłkarzy do dyspozycji dłużej niż kilka dni, że kiedy wreszcie ma taką możliwość, nie chce, aby ktokolwiek mu przeszkadzał w realizacji planu, jakim jest wyjście z grupy podczas mistrzostw Europy.
Kryjącymi płachtami otoczono nawet miejsce, gdzie Polacy będą trenować. – UEFA tego nie wymaga, jednak wiele drużyn korzysta z takiej możliwości. To bardziej kwestia psychiki, zawodnicy nie chcą się przygotowywać do ważnego turnieju pod obserwacją fotoreporterów i kibiców. Na samo zgrupowanie akredytowało się 97 dziennikarzy nie tylko z Polski, ale także z Holandii i Niemiec – tłumaczy Juerg von Matt, który z ramienia UEFA odpowiedzialny będzie za komfort Polaków podczas turnieju.