– Samolot mamy w piątek rano, jednak jeśli wygramy, trzeba będzie przełożyć powrót. Jesteśmy na to przygotowani, bo wierzymy, że będzie łatwo i przyjemnie. Typujemy 3: 0 dla chłopców Beenhakkera – mówili „Rz” ubrani od stóp do głów w biel i czerwień kibice z New Jersey, którzy w południe spacerowali po ogrodach w Wiedniu.
Agresywnych kibiców z Polski, których Austriacy pamiętają z chuligańskich wybryków w czasie meczu Legii Warszawa z Austrią Wiedeń przed dwoma laty i których bali się najbardziej, tym razem nie było widać.
Gospodarze oceniali, że ponad 40 tysięcy kibiców przyjedzie bez biletów, dlatego w centrum miasta – od ratusza aż do Pałacu Hofburg – zorganizowano gigantyczną Fan-Zonę, gdzie mecz oglądać było można na telebimach.
– Skierowaliśmy tam większe siły policji, pomagają nam też koledzy z Polski. To bardzo ważne zwłaszcza przy tłumaczeniu naszych poleceń. Spodziewamy się jednak piłkarskiego święta, a nie problemów z chuliganami – mówi Christian Stella z wiedeńskiej policji.
Wiedeń przygotowany jest do Euro najlepiej ze wszystkich austriackich miast. Tu odbędzie się finał, tu pracuje aż tysiąc z trzech tysięcy wolontariuszy. Chociaż atmosfery turnieju za bardzo się nie czuje, w dniu, kiedy na stadionie walczą piłkarze, wszystko zorganizowane jest perfekcyjnie.