Na końcu była runda honorowa i świętowanie wygranej z dziećmi na rękach. Wcześniej – zabijanie gol po golu nadziei Francuzów. Holandia po dwóch meczach zapewniła sobie pierwsze miejsce w najtrudniejszej grupie mistrzostw. Strzeliła finalistom mundialu siedem bramek, straciła tylko jedną. Zachwyca jako całość i każda część z osobna.
Wesley Sneijder już drugi raz został najlepszym piłkarzem meczu, oprócz niego gole strzelało Włochom i Francuzom jeszcze pięciu piłkarzy: napastnicy, pomocnicy, obrońca Giovanni van Bronckhorst. W bramce jest niesamowity Edwin van der Sar, rezerwowi skrzydłowi Arjen Robben i Robin van Persie są nieuchwytni dla obrońców, nawet defensywny pomocnik Nigel de Jong z zabierania piłki rywalom uczynił sztukę. A przy linii stoi trener, który choć nie podjął jeszcze w tym turnieju żadnej złej decyzji, mówi po meczu, że jego drużynie pomagało szczęście.
Marco van Basten wie, jak mało kto, że największym wrogiem reprezentacji Holandii bywa ona sama. Dziś oprócz Portugalii i Hiszpanii nie widać drużyny, która mogłaby ją zatrzymać, ale do tytułu, który już jest wpychany Holendrom w ręce, jeszcze daleka droga. Na razie trwa swoista licytacja. Portugalia wygrywa 2:0, Holandia 3:0, Portugalczycy 3:1, Holendrzy 4:1. Pora na drugą odpowiedź Hiszpanii.W ostatnim meczu grupowym Holendrzy będą mieli w rękach los Włochów i Francuzów. Francja awansuje tylko wówczas, gdy wygra z Włochami, a Rumunia straci punkty.
Francja była efektownym tłem dla holenderskiego przedstawienia, ale – poza krótkimi chwilami oblężenia pola karnego rywali – niczym więcej. Zdrowy Thierry Henry miał przyjść drużynie na ratunek i to właśnie on w 70. minucie zdobył pierwszą bramkę dla Francuzów w tych mistrzostwach. Tyle że to był tylko gol na 2:1, a już w następnej akcji Holendrzy po raz trzeci pokonali Gregory’ego Coupeta.
W pierwszym meczu problemem Francuzów był anemiczny atak, tym razem nieskuteczność, oraz obrona i pomoc bezradne wobec szybszych, bardziej pracowitych i dokładnych Holendrów. Już w 10. minucie pierwszą bramkę strzelił Dirk Kuyt. Po rzucie rożnym uderzył głową nie dając bramkarzowi szans.