EPO: zabójczo skuteczny pomocnik

Hormon kryjący się za trzyliterowym skrótem stał się największą zmorą sportu. Agencje antydopingowe zwalczają go każdą bronią, jak się okazało podczas Tour de France – nawet podstępem. Zdarzają im się zwycięskie bitwy, ale wojny raczej nie wygrają

Aktualizacja: 24.07.2008 01:08 Publikacja: 24.07.2008 01:07

Po przyłapaniu na stosowaniu EPO Włoch Riccard Ricco z ekipy Saunier Duval został zdyskwalifikowany.

Po przyłapaniu na stosowaniu EPO Włoch Riccard Ricco z ekipy Saunier Duval został zdyskwalifikowany. Cała hiszpańska grupa wycofała się wówczas z wyścigu

Foto: AFP

Kto ogląda Tour de France, mógł – zwłaszcza w pierwszym tygodniu, gdy na używaniu syntetycznej erytropoetyny (EPO) złapano aż trzech kolarzy, a czwarty sam się przyznał do winy – zobaczyć na transparentach kibiców kilka propozycji rozszyfrowania skrótu, który jest niechcianym symbolem wyścigu. Propozycja najpopularniejsza i obracająca sprawę w żart mówiła, że EPO to „Eau, Pastis, Olives”, czyli woda, anyżówka i oliwki.

Erytropoetyna, hormon regulujący produkcję czerwonych krwinek, jest dziś dla wyczynowego sportu tym, czym do połowy lat 90. były sterydy anaboliczne. EPO pomaga głównie sportowcom, dla których najważniejsza jest wytrzymałość – kolarzom, biegaczom lekkoatletycznym i narciarskim, wioślarzom itd. – ale przydaje się w zasadzie każdemu, bo pozwala ciężej trenować, opóźnia zmęczenie mięśni.

Od sportowca, który używał sterydów, doping często aż buchał: od sportsmenek mówiących męskimi głosami, od gwiazd lekkoatletyki z rozstępami na ramionach, bo ich skóra nie nadążała za eksplozją mięśni. EPO to w porównaniu z anabolikami cichy i dyskretny pomocnik. A do tego zmieniający wcielenia znacznie szybciej niż antydopingowi kontrolerzy aparaturę.

Między innymi dlatego, jak ujawnił wczoraj szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), jego agencja i firma Roche produkująca najnowocześniejszą wersję EPO uciekły się do fortelu, by przechytrzyć dopingowiczów.

Kierujący WADA Australijczyk Robert Fahey opowiedział w radiowym wywiadzie, jak złapano na dopingu Riccarda Ricco, Włocha, który wygrał dwa etapy tegorocznego TdF. Szefowie Roche Pharmaceuticals zgodzili się wprowadzić do produkowanej przez siebie erytropoetyny CERA (sprzedawanej pod nazwą Micera jako lek na anemię) specjalną cząsteczkę. Posłużyła ona jako znacznik i dzięki temu mógł wreszcie powstać wiarygodny test na tę odmianę EPO, dotychczas uważaną za niewykrywalną. Roche to jedna z firm współpracujących z WADA w ramach specjalnego programu wywiadowczego, pozwalającego uprzedzać ruchy dopingujących się sportowców.

Fahey nie chce zdradzić szczegółów całej operacji, by nie ułatwiać zadania dopingowiczom. Zapowiedział tylko, że między innymi dzięki temu testowi zaczynające się za dwa tygodnie igrzyska w Pekinie będą najczystszymi w historii.

Przypływ szczerości szefa WADA zapewne nie jest przypadkowy. Dwa dni temu telewizja BBC zarzuciła agencji, cytując opinie duńskich naukowców, że jej testy na EPO są bardzo zawodne i w magazynach WADA mogą leżeć setki próbek oznaczonych jako negatywne, choć widać w nich ślady stosowania dopingu.

BBC sugeruje, że kryteria oceny próbek są nieodpowiednie, a EPO występuje na rynku w tylu wersjach, również w formie tanich podróbek z Indii czy Chin, że WADA jest skazana na porażkę.

Test wykrywający najnowszą odmianę EPO powstał dzięki współpracy WADA z firmą Roche

Erytropoetyna to hormon produkowany przez nerki, ale można go też wytwarzać poza organizmem. Pobudza produkcję czerwonych krwinek, dzięki czemu mięśnie dostają więcej tlenu. To ważne podczas wysiłku: im gorzej dotlenione mięśnie, tym większa produkcja kwasu mlekowego. Czym mogą być zakwasy np. dla kolarza, który ma się wspinać na L’Alpe d’Huez, nie trzeba tłumaczyć.

Są trzy generacje syntetycznego EPO. Pierwsza, opracowana 20 lat temu, była najbardziej prymitywna, produkowana przy użyciu zwierzęcych komórek, łatwa do odróżnienia od naturalnej, ale wiarygodny test na nią wprowadzono dopiero w 2000 roku. Wcześniej mało komu na tym zależało. Druga generacja powstała już przy użyciu ludzkich komórek i nie trzeba jej było przyjmować kilka razy w tygodniu. Wystarczyło kilka razy w miesiącu.

Trzecia generacja jest nazywana CERA (ang. Continuous Erythropoietin Receptor Activator) i w dużym uproszczeniu można ją nazwać EPO z opóźnionym zapłonem: działa tak długo, że wystarczy robić sobie zastrzyki co miesiąc. Tę wersję EPO Roche wprowadził na rynek na początku tego roku, ale sportowcy prawdopodobnie dopingują się nią już od czterech lat, od kiedy zaczęły się testy kliniczne.

Tak właśnie wygląda walka z dopingiem: na jedną firmę współpracującą z WADA przypadają dziesiątki nieuczciwych lekarzy, aptekarzy czy badaczy sprzedających sportowcom leki, które powinny być dostępne tylko dla ciężko chorych, albo wykradających takie, które jeszcze nie mają atestu. Ampułka CERA kosztuje 1200 – 1500 euro, a do ceny trzeba jeszcze dopisać ryzyko zniszczenia zdrowia. Powikłania mogą być różne, od zwykłego bólu głowy i gorączki przez uszkodzenia nerek po ryzyko ataku serca i zatoru żył. Ale to akurat nie jest wystarczający straszak. Kolarz – biegacz, wioślarz, do wyboru – dziś myśli o tym, żeby wygrać i zarobić. O zdrowiu pomyśli jutro.

Kto ogląda Tour de France, mógł – zwłaszcza w pierwszym tygodniu, gdy na używaniu syntetycznej erytropoetyny (EPO) złapano aż trzech kolarzy, a czwarty sam się przyznał do winy – zobaczyć na transparentach kibiców kilka propozycji rozszyfrowania skrótu, który jest niechcianym symbolem wyścigu. Propozycja najpopularniejsza i obracająca sprawę w żart mówiła, że EPO to „Eau, Pastis, Olives”, czyli woda, anyżówka i oliwki.

Erytropoetyna, hormon regulujący produkcję czerwonych krwinek, jest dziś dla wyczynowego sportu tym, czym do połowy lat 90. były sterydy anaboliczne. EPO pomaga głównie sportowcom, dla których najważniejsza jest wytrzymałość – kolarzom, biegaczom lekkoatletycznym i narciarskim, wioślarzom itd. – ale przydaje się w zasadzie każdemu, bo pozwala ciężej trenować, opóźnia zmęczenie mięśni.

Pozostało 83% artykułu
Sport
Jagiellonii i Legii sen o Wrocławiu
Sport
Tadej Pogacar silny jak nigdy
Sport
PKOl i Radosław Piesiewicz pozwą ministra Sławomira Nitrasa
Sport
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Katarzyna Niewiadoma wśród gwiazd
Sport
Radosław Piesiewicz ripostuje. Prezes PKOl zyskał na czasie