Reklama
Rozwiń

Chłodne piękno

Tory olimpijskiego basenu wyglądały wczoraj jak Pekin w godzinach szczytu. Do wody wskoczyła większość pływaków, również Polacy

Publikacja: 07.08.2008 03:59

Mateusz Sawrymowicz tuż po pierwszym treningu w olimpijskim basenie został poproszony na kontrolę do

Mateusz Sawrymowicz tuż po pierwszym treningu w olimpijskim basenie został poproszony na kontrolę dopingową. – Nie wiem, czy zostałem wybrany losowo, czy na jakiejś innej podstawie. Idąc do pokoju kontrolerów, widziałem czekającą na swoją kolej Kirsty Coventry, więc nie byłem wyjątkiem – mówił polski pływak

Foto: AP

Poranny trening właśnie się kończył, wielu pływaków było w szatni albo w autobusie do wioski, gdy do trenera Mirosława Drozda i lekarza polskiej kadry Roberta Śmigielskiego podeszło dwóch Chińczyków. Trzymali w rękach wydruk z komputera ze zdjęciem Mateusza Sawrymowicza i grzecznie zapytali, czy ten pan jest jeszcze na pływalni.

Trener potwierdził, wskazał jeden z torów i głowę w czepku. Kilka minut później mistrz świata na 1500 metrów wyszedł z basenu prosto do sali kontroli antydopingowej.

W Pekinie kontrolerzy mają pobierać pływakom również krew, ale tym razem poprosili tylko o próbkę moczu. – Od kiedy Mateusz zdobył tytuł, jest kontrolowany bardzo często, tylko podczas niedawnego zgrupowania w Sierra Nevada sprawdzali go dwa razy. Zresztą podobnie jak pozostałych moich pływaków – mówi trener Drozd.

Polska kadra jest w Pekinie od wtorku, przyleciała ze zgrupowania w japońskiej Toyamie i pierwszego dnia wystarczył jej basen w wiosce olimpijskiej. Wczoraj Polacy zjawili się już na pływalni zwanej Water Cube na wspólnym treningu wszystkich reprezentacji.

– Piękna – to stała odpowiedź na pytanie o wrażenia z wizyty w Kostce Wody, nieważne, czy słyszy je Michael Phelps czy Katarzyna Baranowska. Pływalnia robi wrażenie i z zewnątrz, i od środka, ale zawodnicy odkryli, że jakieś wady jednak ma.

– Trochę tu zimno. Są przeciągi i gdy wychodzimy z wody, mocno nas przewiewa – mówi Baranowska. Hiszpańska drużyna w pływaniu synchronicznym narzekała z kolei, że zbyt zimna jest woda, a inni – że łatwo się tu poślizgnąć. Podłoga jest źle wyprofilowana i wokół basenu bez przerwy kursują wolontariuszki ze szczotkami zgarniające stojącą wodę.

Baranowska i pozostali pływacy z grupy trenera Drozda, Sawrymowicz i Przemysław Stańczyk, nie byli w Pekinie na przedolimpijskiej próbie i wczoraj pływali tu pierwszy raz. – Chwalą basen, jest głęboki i wyporny. Mateusz narzekał trochę, że nie czuje jeszcze prędkości, ale on do swojego startu ma dużo czasu, eliminacje są 15 sierpnia – mówi trener Drozd. – Żebym wyjechał z Pekinu zadowolony, wystarczy brązowy medal kogoś z mojej trójki.

Podczas treningu o spokojnym przyglądaniu się zawodnikom nie ma mowy. Po basenie krąży wtedy rój pływaków, na większości torów ruch jest dwupasmowy, a bywa, że i dwukierunkowy. Jedni płyną z deską i innymi zabawkami, inni bez, nie wiadomo, gdzie najpierw patrzeć. Tu Phelps, tam Katie Hoff, Dara Torres ma już na dzisiaj dość i w krótkich spodenkach z napisem „USA” wychodzi do szatni.

Otylia Jędrzejczak przez większość porannego i wieczornego treningu pływała z dala od tłoku, w basenie rozgrzewkowym, bo – jak mówi doktor Robert Śmigielski – tak woli. Otylia podjęła już decyzję, że oprócz 200 metrów motylkiem i 400 stylem dowolnym popłynie też 100 motylkowym (wyścig eliminacyjny już w niedzielę), ale ten start potraktuje najmniej poważnie. – Jeśli awansuję do półfinału, zastanowię się, co dalej. Jeśli odpadnę w eliminacjach, będę miała jedną decyzję z głowy – mówi.

W Atenach cztery lata temu zdobyła złoto na 200 metrów motylkiem i dwa srebra – na 100 metrów motylkiem i 400 metrów stylem dowolnym. – A teraz nie myślę o medalach, tylko o tym, żebym wyjechała stąd zadowolona – odpowiada. Humor psują jej stroje przysłane przez firmę Diana. – Są niedopasowane, a Włosi mają teraz urlop, więc nie dało się na razie nic zmienić.

O strojach rozmawia się na olimpijskiej pływalni jeszcze częściej niż o Phelpsie, przede wszystkim o słynnym już Speedo LZR Racer. Otylia mówi, że też go testowała, ale dostała o jeden numer za duży. Nie dało się w nim pływać.

Olimpijska rywalizacja poprzedzona ponad 40 rekordami świata musi budzić naszą ciekawość, prawda? Nie wiem, ile można mieć szczytów formy w sezonie. Niektórzy zawodnicy pływali niesamowicie szybko już tydzień, dwa, pięć tygodni temu. Albo w Pekinie będą jeszcze szybsi, albo już się na tym poziomie zatrzymają. Mam nadzieję, że my będziemy pływali tylko coraz szybciej. Nie chcę, żeby to wyglądało na rzucanie podejrzeń, ale moim zdaniem zapowiadane ostre kontrole wystraszą trochę tych, którzy chcieliby pójść drogą złapanej ostatnio na dopingu Jessiki Hardy. Takie przypadki jak jej trochę mnie niepokoją. My pracowaliśmy czysto i liczymy na wzajemność. Żadnej kontroli się nie boję.

—piw

Paweł Wilkowicz z Pekinu

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku