Ale to chyba nie przypadek, że akurat wtedy gdy świat odpływa, zawodnicy którzy mieli ostatnio różne zawirowania kariery zostają z tyłu. Nie trzeba sięgać po polskie przykłady. Jest Laure Manaudou, Brendan Hanson.
Jest ich więcej. Ai Shibata popłynęła tak słabo na 400 m kraulem, że nie dostała się do finału. Można wymieniać długo, widać że odbywa się zmiana warty. Ostatnie przyspieszenie w pływaniu jest niesamowite. Można się było tego spodziewać, ale niepokoi mnie jedna rzecz. Nasza dyspozycja się nie zmieniła, pływamy tak szybko jak kiedyś. Tylko wówczas to wystarczało, by zajmować wysokie pozycje, a w tej chwili nie pozwala na nic. Muszę się poważnie zastanowić co dalej, ale to są już rozmowy na spokojniejszy czas.
Nie ma pan wrażenia, że nasi najlepsi pływacy przestali sobie stawiać wysokie cele? Że się tego boją?
Jest między nami problem w komunikacji i tego nie ukrywam. Kłopoty pierwszy raz pojawiły się przed mistrzostwami Europy w Budapeszcie. Wtedy jeszcze rozpędem ta reprezentacja popłynęła po dobre wyniki. Potem było coraz trudniej. Trafiały się przebłyski, pojedyncze dobre starty, więcej nic. Ale nie chcę teraz o tym mówić. Pozwólmy im skończyć zawody. Jeszcze nie widziałem generała, który w środku bitwy wyciąga, co złego działo się w koszarach.
Ale po bitwach niektórzy wyciągali.
I ja się przed taką rozmową absolutnie nie bronię. Spostrzeżeń mam mnóstwo, choćby na temat realizacji tego, co sobie założyliśmy. Już podczas treningów sytuacja wyglądała tak jak wyglądała. Nie zapowiadała nic dobrego.