Wychowanek Henryka Średnickiego, złotego medalisty MŚ z Belgradu (1978) walczył gorzej niż potrafi. Mistrz Afryki sprzed trzech lat i były mistrz Wspólnoty Brytyskiej okazał się trudniejszym przeciwnikiem niż oczekiwano. Sam Maszczyk przyznał później, że był zdenerwowany, stracił szybkość którą imponował w pierwszej walce. - Tu trudno się skoncentrować. Wszędzie cię poganiają. Przy stemplowaniu bandaży na rękach, w szatni, przy wychodzeniu do ringu. Nie ma czasu na rozgrzewkę - mówił roztrzęsiony po ogłoszeniu szczęśliwego dla niego werdyktu.
Pierwsza rundę wygrał Uutoni. Maszczyk zmieniał pozycję, atakował, ale jedyny punkt w tym starciu zdobył rywal, dwukrotnie wybierany już najlepszym sportowcem Namibii. Po dwóch rundach Maszczyk przegrywał 1:2 i dopiero na początku ostatniego, czwartego starcia objął prowadzenie 4:3. Obaj ocierali się o zwycięstwo, ale remis 5:5 kazał im czekać na podliczenie wszystkich ciosów, które zadali w tek walce. Po odrzuceniu skrajnych ocen okazało się, że wciąż nie wiadomo kto jest lepszy. Teraz każdy z pięciu sędziów miał wskazać na jednego z nich podnosząc niebieską lub czerwoną tabliczkę. Pierwszy podniósł niebieską i Maszczyk padł na kolana. - Myślałem, że już po wszystkim, że wygrałem - powie później.
Ale to był dopiero początek dramatycznego sądu nad pięściarzami z Polski i Namibii. Ostateczny werdykt był szczęśliwy Maszczyka. Trzech sędziów wskazało na pięściarza warszawskiej Gwardii, dwóch na rywala.
Łukasz Maszczyk jest już bliski medalu. Na razie brązowego, ale najpierw musi pokonać we wtorek bojowego chłopaka z Belfastu Paddy Barnesa. W górnej połówce tej kategorii jest słynny Chińczyk Zou Shiming, z nim Polak może się spotkać w półfinale. Dwukrotny mistrz świata niczym jednak nie imponuje. Gdyby nie pomoc sędziów mógłby odpaść już w eliminacjach.
Inni mistrzowie nie mieli tyle szczęścia. Rosjanie stracili już trzech mistrzów świata i dwóch wicemistrzów. W sobotę przegrał król kategorii średniej (75 kg), dwukrotny mistrz świata i mistrz Europy Matwiej Korobow. Ale on zwyczajnie miał pecha. Pokonał go najlepszy pięściarz igrzysk w Atenach, Kazach Bachtjar Artajew, złoty medalista wagi półśredniej. To był pierwszy bokserski finał w Pekinie. Przegrany niestety nie otrzyma medalu.