To wcale nie musi być żart

Pojedynek Gołoty z Adamkiem byłby sportowym absurdem, ale to wcale nie oznacza, że się nie odbędzie. Warunek jest jeden: ktoś musi bokserom zapłacić, a chętni podobno są

Publikacja: 18.11.2008 01:21

Tomasz Adamek

Tomasz Adamek

Foto: Rzeczpospolita, Bartosz Siedlik

Jeszcze nie przebrzmiały echa krótkiej walki Andrzeja Gołoty z Rayem Austinem w Chinach, a w polskich mediach już pojawiły się informacje, że niedoszły mistrz świata wagi ciężkiej będzie walczył z Tomaszem Adamkiem (na zdjęciu), byłym czempionem kategorii półciężkiej.

To, że Gołota przegrał w Chengdu przez techniczny nokaut, że doznał poważnej kontuzji ręki, której leczenie może przecież potrwać wiele miesięcy, nie miało już znaczenia. Tak samo jak fakt, że Adamek przygotowuje się właśnie do być może najcięższej walki w karierze, której stawką będzie pas mistrza świata organizacji IBF w wadze junior ciężkiej.

Takie z pozoru absurdalne doniesienia, jeśli dotyczą boksu, nikogo już nie dziwią. Tym bardziej że te newsy żyją krótko i nikt o nich później nie pamięta.

Zawodowy boks to dziś wielki staw z zamuloną wodą, w której zaciera się różnica między prawdą a kłamstwem. Tysiące pasów najróżniejszej wartości wręczane są pięściarzom, których poziom sportowy dzielą lata świetlne. Kibic jest zagubiony w tym zafałszowanym świecie. Doszło już do tego, że bokserzy walczą o tytuły amerykańskiego miesięcznika „The Ring”, który nie wierzy w czystość intencji bossów tzw. prestiżowych organizacji.

[wyimek]Zawodowy boks to dziś wielki staw z zamuloną wodą, w której zaciera się różnica między prawdą a kłamstwem[/wyimek]

Dla stacji telewizyjnych, które płacą milionowe honoraria, częstokroć ważniejsze od pasów są dobrze znane nazwiska. Podział na kategorie wagowe nie ma znaczenia, bo można się umówić i walczyć w kategorii, która formalnie nie istnieje.

Jeśli więc Ziggy Rozalski (doradca Gołoty i Adamka w USA) mówi, że ich pojedynek jest realny, to może faktycznie nie żartuje. Rozalski twierdzi, że z pomysłem tym wyszedł latem Zygmunt Solorz, właściciel Polsatu, podczas przyjacielskiego spotkania w swojej posiadłości. A teraz on, Ziggy, tylko ten pomysł na potrzeby mediów odświeżył.

Sam Adamek potwierdza, że chętnie zmierzy się z Gołotą. Ten zaś, pokazując w jednym z tabloidów kontuzjowaną rękę, odpowiada, że dzieci, kobiet i Adamka nie bije, ale może zrobić wyjątek.

Andrzej Gmitruk (trener Adamka), który przyleciał na tydzień do Polski, by zorganizować kolejną galę i wystartować w wyborach na prezesa Polskiego Związku Bokserskiego, przyznaje, że sam pomysł to żart.

Ale jeśli stół zazieleni się od dolarów, to wszyscy nabiorą chęci do takiej konfrontacji. Na razie jednak Gołota będzie leczył rękę, Adamek zaś myślał o walce ze Steve’em Cunninghamem. A kiedy przyjdzie czas, Rozalski opowie dziennikarzom o kolejnej „walce stulecia” kończącej pełną wzlotów i upadków karierę Gołoty, czyli bajkę o tym, co tak naprawdę końca nie ma.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [link=mailto:j.pindera@rp.pl]j.pindera@rp.pl[/link][/i]

Jeszcze nie przebrzmiały echa krótkiej walki Andrzeja Gołoty z Rayem Austinem w Chinach, a w polskich mediach już pojawiły się informacje, że niedoszły mistrz świata wagi ciężkiej będzie walczył z Tomaszem Adamkiem (na zdjęciu), byłym czempionem kategorii półciężkiej.

To, że Gołota przegrał w Chengdu przez techniczny nokaut, że doznał poważnej kontuzji ręki, której leczenie może przecież potrwać wiele miesięcy, nie miało już znaczenia. Tak samo jak fakt, że Adamek przygotowuje się właśnie do być może najcięższej walki w karierze, której stawką będzie pas mistrza świata organizacji IBF w wadze junior ciężkiej.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?